Czytanie dla opornych

Po kilku moich zdjęciach na Instagramie można wywnioskować, że dużo czytam. Nic bardziej błędnego!

Niestety czytam za mało.

Przez bardzo długi czas znajdowałem wymówki dlaczego nie mam czasu na czytanie książek.

W sumie od dziecka czytanie szło mi nie najlepiej. Nie to, że nie umiałem czytać. Nie! Ale nie lubiłem tego robić. Pamięta ktoś taką serię „poczytaj mi mamo”? To był dla mnie wyczyn!

Dopiero kiedy jako nastolatkowi wpadły mi w ręce książki Roberta Ludluma – autora między innymi przygód Jason’a Bourne’a zacząłem „czytać”. Jednak pierwszą „większą” książką – nie licząc lektur, które i tak czytałem z niesmakiem i wybiórczo – była książka „Bartek, Tatarzy i motorynka”. Książka zaciekawiła mnie, czyli musiała mieć to coś, co spowodowało, że chłopak nie lubiący czytać dał jej radę.

Znowu nastał czas nieczytania. Szkoła średnia i studia to głównie czytanie przymusowe, co w moim przypadku podświadomie odpychało od nazwijmy to „normalnych książek”.

W pierwszych latach pracy zawodowej tak bardzo skupiałem się na niej, że faktycznie czas dla książki był nieosiągalny. Nie było mowy nawet o pozycjach obowiązkowych na drodze każdego, żądnego kariery młodego managera. Żenujące!

Jednak z czasem człowiek dojrzewa do książek. Zaczyna wreszcie rozumieć wartości i mądrość płynącą praktycznie z każdej książki. Umówmy się! Tych naprawdę GŁUPICH książek jest całkiem niewiele.

O dziwo chętniej wpadały mi w ręce te pozycje, które niosły w sobie doświadczenia zawodowe autorów lub bohaterów. Zawierały określone wzorce zachowań. Przykładowe recepty na sukces, czy powodzenie. Mnie głównie zainteresowała literatura tak zwanego samodoskonalenia. Takie pozycje czytam zdecydowanie chętniej licząc podświadomie na utrwalanie wartościowych treści i potencjalną możliwość ich wykorzystania w przyszłości.

Jak zacząć czytać?

Nie znam lepszej drogi. Nie wspomagam się tutaj także innymi pomysłami, które z pewnością są do odnalezienia w internecie. Moja droga do czytania była długa z uwagi na pewne cechy mojego charakteru, ale także i zwyczaju czytania w domu rodzinnym. Czytała wyłącznie moja mama i to także od czasu do czasu. Tato zwany także Padre – nie był na tym przyłapany.

Zatem jedyną drogą do czytania są liczne próby podejmowania takiego wysiłku. To wybieranie rozlicznych pozycji i testowanie czy zawartość przypadnie do gustu, czy się spodoba, czy zaciekawi.

Idź do księgarni i poczuj zapach książek. Weź kilka do ręki, przeczytaj recenzje na okładce. Przeczytaj dowolny jej fragment i sprawdź czy może Cię to zainteresować. Pożyczaj książki z biblioteki lub od znajomych – pamiętaj tylko żeby oddać. Nikt nie lubi, kiedy pożyczona książka nie wraca na swoje miejsce w regale.

Próbuj polecanych pozycji. Testuj bestsellery.

I co ważne! Wybieraj mniejsze, cieńsze pozycje. Jeśli uda Ci się skończyć kilkudziesięciostronicową pozycję – ciesz się tym faktem. Bądź z siebie dumny jakbyś przeczytał „Potop”. I wybieraj dalej. Kolejna pozycja, tak samo krótka. Tak samo łatwa w czytaniu. Daj sobie czas na radość skończenia wybranej pozycji zanim wskoczysz w  serię „Metro 2033”, czyzamin porwiesz się na trylogię J.R.R. Tolkiena.

Znajdź każdego dnia małą chwilkę na czytanie książki.

 

Czytaj codziennie choćby kilka stron, kilka kartek. Tak, aby tylko zachować wątek lektury. Zabieraj książkę ze sobą i czytaj w kolejce na poczcie – tam w dzisiejszych czasach potrafią być na prawdę długie kolejki. Czytaj w poczekalni u lekarza, czy czekając na badania. Czytaj w tramwaju i autobusie. Po prostu staraj się wyrabiać w sobie nawyk czytania. Przyzwyczajaj się do obecności książek w Twoim życiu i tego jak wiele radości możesz z tego czerpać.

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

16 komentarzy dla “Czytanie dla opornych”

  1. Pingback: Dlaczego nie warto się przejmować | Poradnikowo

  2. Ja niestety jak łapie książkę to przepadam, więc nie dam rady czytać jej po trochu każdego dnia. Siedzę po nocy i męczę oczy. Zawsze wybieram 300 stron wzwyż, no chyba, że chodzi o dziecięce pozycje. Zawsze lubiłam czytać, teraz znalazłam na to wreszcie czas.

  3. Kiedyś zdecydowanie więcej czytałam. Niestety Internety robią swoje i za dużo dobrych filmów do obejrzenia 😀 Rada z czytaniem cieńszych książek jest dobra. Wstyd się przyznać ale z jednym bestsellerem, który miał tysiąc stron „męczyłam się” ponad rok. Mimo, że fabuła wciągająca, to grubość książki i fakt ile jeszcze mam przed sobą, skutecznie mnie odstręczały. Krótsze książki czytam szybko i czuję satysfakcję zamiast ulgi, że w końcu skończyłam 😉

  4. ja swego czasu czytalam bardzo duzo i nawet tym zarazilam mame i siostre. Jednak od kiedy musze pogodzic prace i studia, to na moim stoliku nocnym zsgoscily jedynie podreczniki. Na nic innego nie mam juz czasu 🙁

  5. Ja czytam prawie codziennie, wieczorem przed snem…czasami to bardzo dobry sposób na wyciszenie się po całym dniu walki… a wszystko zaczęło się w czasach dzieciństwa, kiedy moja mama czytała mi do właśnie przed snem, do łóżka. Były to książki o kowbojach i Indianach, potem zacząłem sam, jedna z pierwszych książek, która mnie zafascynowała to „Tomek na czarnym lądzie”. Teraz cała seria „Metro 2033” jest moja… Fajnie, że moja małżonka czyta synom do łóżka, taka kontynuacja dobrej tradycji…

  6. Oj i teraz mala spowiedz. Kiedys wrecz pozeralam ksiazki, obecnie nie moge skupic sie na jednej co bardzo mnie denerwuje. Zyje w swiecie social media, obok zawsze lezy telefon i komputer, mam na glowie obowiazki domowe, a ksiazki poszly w kat. Mimo licznych spraw musze odgruzowac stara mnie 😉 Dzieki za kopa 😀

    1. Dziękuję za miły komentarz! Cieszę się, że mogłem zmotywować do powrotu do dobrych praktyk! Dla mnie aktywne czytanie to nowość i bardzo mi się to podoba. Niestety także mam dużo na głowie i telefon pod ręką – strasznie trudno po niego nie sięgać. Wiem co to znaczy. Powodzenia i trzymam kciuki!

  7. Ciekawska Magdalena

    Kiedyś potrafiłam czytać dwie a nawet 3 książki tygodniowo teraz pfff 1 na.rok ?

    1. Nigdy nie czytałem tak dużo jak Ty kiedyś, ale uważam, że Tobie łatwiej wrócić do starego nawyku niż opornym zacząć czytać nawet jedną pozycję na tydzień. Trzymam kciuki za powrót czytania!