Nie przepadamy za przeciętnością.
Chętnie podglądamy ludzi sukcesu i skrajnie do tego, ludzkie tragedie.
Jedno pozwala nam pomarzyć i wyobrażać sobie, że też tak możemy, a drugie utwierdza nas, że nie mamy tak fatalnej sytuacji, czyli jesteśmy z kategorii „lepszy”.
Niech pierwszy kamieniem rzuci ten, kto nie miał tak ani razu.
Ja zdecydowanie lubię podglądać ludzi, którzy odnieśli sukces, według mojego wyobrażenia, czym on jest.
Wybieram takich gości do podcastu, od których sam mogę się uczyć i prowadzę rozmowę w taki sposób, żeby była ona przyjemna do słuchania i wnosiła, jak najwięcej wartości.
Jestem przekonany, że nie trzeba się szczególnie wysilać, żeby z tych rozmów wyciągnąć coś ciekawego, wartego wdrożenia w swoim życiu, czy biznesie.
Tak jest i tym razem, bo moim gościem jest Marcin Korczyk, który dla wielu może być zanany jako Pan Tabletka. Statystycznie rzecz ujmując, jego blog odwiedza co czwarty Polak!
Człowiek, który mógł swoją działalność oprzeć na sprzedaży leków, suplementów i parafarmaceutyków. Marcin ma jednak inną misję i z konsekwencją ją realizuje. Edukuje nas, że tabletki, to ostateczność, a najważniejsze jest dbanie o odporność i dobre, aktywne życie.
Misja zaś była podstawą nakreślenia strategii, a ta pozwoliła zbudować wokół tej misji, zaangażowaną społeczność.
Marcin chętnie opowiada o swoich doświadczeniach, o drodze, którą przeszedł od farmaceuty w całodobowej aptece, do rozpoznawanej maki, która wnosi wartość i ważną wiedzę do naszych umysłów. Ważną, bo dotyczącą bezpośrednio naszego zdrowia, a w konsekwencji i życia.
Troska o nasze zdrowie, ale przede wszystkim zdrowie dzieci, powoduje, że Marcin wielokrotnie występował w programach telewizyjnych i radiowych, jako głos rozsądku, który mówi, o tym co robić, żeby nie jeść tabletek. A jeśli już trzeba, to jak wybrać te najlepsze.
W tej rozmowie usłyszysz o:
- skąd wziął się Pan Tabletka
- rozwoju osobistym i rozwoju działalności
- talentach Gallupa
- wartościach z podcastów (np. Michała Szafrańskiego)
- zastosowaniu, czy wykorzystywaniu Bajkowego Podcastu
- dostarczaniu wartości
- skalowaniu
- wydawaniu książek i kursach
- planach na przyszłość
Rozmawialiśmy o tym materiale wideo, który pięknie oddaje nasze „narodowe” przyzwyczajenia i łatwość w przyjmowaniu leków:
Marcin poleca:
„O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” – Murakami Haruki
dr Róża Hajkuś – lekarz dzieci – https://www.lekarzdladzieci.pl
dr Dagmara Chmurzyńska-Rutkowska – lekarz dzieci – https://www.instagram.com/laryngolog_matyniak_pl/?hl=pl
dr Damian Ciemięga – bardzo sensowny lekarz z krytycznym spojrzeniem na rzeczywistość – https://www.facebook.com/lekarzDawidCiemiega
mgr Sabina Wiercioch – psycholog dziecięcy – https://www.facebook.com/pages/category/Psychologist/Gabinet-Psychologiczny-Sabina-Wiercioch-965841386876047/
laryngolog Dawid Matyniak – https://www.instagram.com/laryngolog_matyniak_pl/?hl=pl
dr Nicole Sochacki-Wójcicka – https://www.instagram.com/mamaginekolog/?hl=pl
Tematyka rozwojowa:
Michał Szafrański – finanse i self-publishing – https://jakoszczedzacpieniadze.pl
Dominik Juszczyk – talenty – https://dominikjuszczyk.pl
Jacek Kłosiński – grafiki i freelancing – https://klosinski.net
Artur Jabłoński – marketing – https://arturjablonski.com
Paweł Tkaczyk – historie – https://paweltkaczyk.com
Marek Jankowski – MWF
Marcin w sieci:
https://pantabletka.pl/
https://www.facebook.com/pantabletka
I na koniec, ale nie najmniej ważne.
Jeśli chcesz skorzystać z kursów, jakie przygotował mój gość, to masz okazję uzyskać bardzo duży rabat, bo aż 50%
Wystarczy, że użyjesz kodu „PTkursy50”
DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE SWOIM PATRONOM!
Wszyscy patroni mają dostęp do treści podcastu i wpisów z wyprzedzeniem. Pomagają mi wybierać gości i tematy do podcastu.
Ja dwoję się i troję, żeby za to wsparcie otrzymali jak najwięcej korzyści. Zapytaj ich, a może i ty zgodzisz się dołączyć do tej sympatycznej gromadki.
Wielkie DZIĘKUJĘ
Zbyszkowi,
Michalinie,
Wioletcie,
Krzyśkowi,
Wiktorowi,
Marcinowi (poprosił o link do dowolnej akcji, więc wybrałem tę),
Marcinowi,
Katarzynie,
Annie,
Marice,
Łukaszkowi,
Tomkowi,
Tomkowi (link do akcji charytatywnej),
oraz wszystkim, którzy wolą pozostać anonimowi – Wielkie dzięki!!!
I Ty możesz zostać patronem podcastu. Kliknij poniższy obrazek i zdecyduj.
Zapraszam też do zapisania się na podcastowy newsletter!
Wejdź na stronę i przekonaj się, że warto.
Śmiało klikaj obrazek
Podcast do czytania:
Transkrypcja podcastu RODK #098 Marcin Korczyk – Od farmaceuty do twórcy
„Ludzie, społeczeństwo nie było przygotowane, żeby tę wiedzę jakoś przyjąć. Jeśli ja komuś odradziłem jakieś tabletki z reklamy, to ten ktoś był na mnie obrażony, zamiast być mi wdzięcznym. Myślę, że raczej wychodził z apteki i myślał sobie: „Co za dziwny gościu. Przyszedłem coś kupić, a on mi to odradził”. Więc poszedł do apteki obok i kupował w aptece obok. Doszedłem do wniosku, że muszę oddolnie tę pracę wykonać. To jest dużo pracy, ale ja lubię bardzo pracować, więc nie boję się tego.”
Zapraszam do podcastu Rozwój Osobisty Dla Każdego.
Ja nazywam się Wojtek Strózik. A Ty będziesz właśnie słuchał 98. odcinka podcastu Rozwój Osobisty Dla Każdego, który nagrywam dla wszystkich zainteresowanych świadomym i efektywnym rozwojem osobistym.
W dzisiejszym odcinku gościem będzie Marcin Korczyk, znany też jako Pan Tabletka. Ale o tym trochę później. Przypomnę, że w 97. odcinku gościem była Marta Czapik, specjalistka od MS, czyli Microsoft 365. Czyli tak naprawdę Office 365 – znany nam Office w wersji online, w chmurze. Dużo mówiliśmy o konsekwentnym i skutecznym budowaniu marki, która sprzedaje, nie sprzedając.
Zapraszam też na stronę rozwójosobistydlakażdego.pl oraz do obserwowania podcastu w Twoim ulubionym medium społecznościowym. Podcast jest na Facebooku, jest na Instagramie, jest także publikowany przeze mnie na Linkedin.
Dobrze. Przejdźmy do rozmowy z Marcinem. W rozmowie z nim poznasz nie tylko historię Pana Tabletki, czyli farmaceutycznego głosu rozsądku, o którym pisze też na swoim blogu, że jest to głos, którym mówi, jak jest i dzięki, któremu będziesz w stanie lepiej troszczyć się o zdrowie Twoje i Twojej rodziny. Poznasz też drogę od farmaceuty do rozpoznawalnej marki. Marki z misją, o której też rozmawiamy w tym odcinku podcastu. Było też o świadomym wykorzystaniu mocnych stron na podstawie badania Gallupa. A zatem zapraszam do wysłuchania rozmowy.
MK: Cześć! Dzień dobry! Ja nazywam się Marcin Korczyk. Możecie mnie kojarzyć bardziej z projektu, który tworzę, czyli z projektu Pan Tabletka. Dziękuję za zaproszenie. Bardzo miło będzie mi porozmawiać z Wojtkiem i opowiedzieć kilka słów o sobie, o Panu Tabletce i pewnie jeszcze o kilku innych ciekawych rzeczach, i o tym, jak to się wszystko rozwijało razem ze mną. Myślę o sobie w takich trzech kategoriach. Pod kątem życia osobistego. Jestem mężem, jestem ojcem i mieszkam na południu Polski. To jest bardzo ważna i najważniejsza część mojego życia. Pod kątem zawodowym. W tym momencie przede wszystkim jestem farmaceutą, absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jestem 7 lat po studiach, z czego w zawodzie tak bardzo intensywnie przepracowałem 5 lat, później już tak trochę „w kratkę”, bardziej na swoim. I cały czas „z doskoku” w aptece. Trzecia część, czyli ta część dotycząca mojej pasji. Zastanawiałem się, przygotowując się do naszej rozmowy, co jest pasją Pana Tabletki. Spróbowałem wyjąć esencję z rzeczy, które sprawiają mi największą frajdę. Doszedłem do wniosku, że najbardziej lubię pracować z ludźmi, rozwijać ich i im pomagać, ale o tym pewnie jeszcze porozmawiamy później. Więc moją pasją jest obserwowanie, jak ludzie rozwijają swoje projekty, jak sami się zmieniają przez to wszystko. Więc w takich trzech kategoriach postrzega siebie Pan Tabletka.
WS: Czyli ubiegłeś moje tradycyjne pytanie: „Co jest Twoją pasją?”. Możemy więc to darować, chyba że masz jeszcze jakieś inne pasje?
MK: To jest dosyć ciekawe, bo moją pasją, teraz w związku z tym „czasami covidowymi” to się zmieniło, ale prowadzę z żoną swoją szkołę salsy. Salsa zajęła mi 10 lat życia, bo to była moja, najpierw pasja, tylko pasja. Później to była moja dorywcza praca na studiach. Później, przeprowadzając się z Krakowa do miasteczka, gdzie teraz mieszkamy, czyli do Nowego Sącza, tutaj otworzyliśmy swoją własną szkołę. Udało się nam zgromadzić bardzo fajną społeczność. W tym momencie, nie jest to najłatwiejszy czas dla szkół tańca i tego typu aktywności, więc to wszystko jest zawieszone. Ja też w moich aktywnościach, które robię, poszedłem ciut dalej, więc trochę z tego już jakby wyrosłem, wyrośliśmy. Natomiast to, co dla mnie było istotą tej salsy to, to że tam społeczność ludzi robiła coś fajnego wokół czegoś. Tworzyła się społeczność wokół rzeczy, którą ci ludzie robili. Coś takiego robię też na Panu Tabletce. Tworzę społeczność ludzi wokół takiego zainteresowania i chęci niejedzenia tabletek. A jednocześnie, jakby na kanwie zainteresowania… Na kanwie – to może źle powiedziane. Prowadzę ludzi wokół takiej idei: „Zróbmy wszystko, żeby tabletki nie były potrzebne. A jeśli to niemożliwe, to stosujemy je prawidłowo.”
Dużo mam też takich małych hobby, które wiem, że są zaniedbane i czekają na swoją czasoprzestrzeń. Ale to już może na inną rozmowę, za 5 – 10 lat. Zobaczymy, co będzie wtedy.
WS: OK. Dobra. Bardzo ciekawe pasje, szczególnie ta salsa. Ja już czytałem o tym i bardzo mnie to zaskoczyło. Chociaż nie wiem, dlaczego bardzo mnie zaskoczyło. Salsa. Taniec. Dlaczego by nie? Faktycznie trudny okres trochę, ale mam nadzieję, wszyscy mamy, myślę, nadzieję, że to się w miarę szybko skończy i opanujemy tę pandemię.
Pytam też swoich gości ostatnio o to, jak rozumieją rozwój osobisty, bo w końcu podcast jest o rozwoju. Jak Ty widzisz rozwój osobisty, w ogóle, nawet nie tyle swój, w ogóle?
MK: Zastanawiałem się nad tym. To jest bardzo fajnie w takich rozmowach. Dziękuję Ci za zaproszenie i za to, że mnie do tych rozmyślań skłoniłeś. Zastanawiałem się, co mam odpowiedzieć, żeby to nie zajęło godzinę i było bardzo konkretne. Ja mam poczucie, że się rozwijam. Mam poczucie, że moja droga, w zasadzie odkąd jestem świadom i świadomy podejmuję decyzję o swoim życiu, jest sensowna, celowa. I tu, gdzie jestem teraz, to jest jakby dalej, to jest wszystko bardziej rozwinięte. Jestem bardziej rozwinięty na wielu płaszczyznach, niż to było kilka lat temu. Rozmawialiśmy przed odcinkiem o talentach Gallupa. Podesłałem Ci moje wyniki. Mam takie poczucie, że rozwój dla mnie, czy w moim wykonaniu, bo nie wiem, jak to u innych osób wygląda… To jest próba zidentyfikowania rzeczy, które są jakby zgodne z Tobą, przynajmniej zgodne z Tobą w danym momencie życia. Identyfikujesz, w czym jesteś dobry, co jest Twoją mocną stroną i rozwijasz te mocne strony, jednocześnie uczysz się „olewać” i nie zważać na rzeczy, które są na samym końcu. Nie dobierać sobie do głowy, że „A nie jestem we wszystkim najlepszy, więc w ogóle nie jestem dobry, nie będę próbował”. Tylko skupiasz się na tych rzeczach, na których jesteś dobry i robisz je. Ja dużo rzeczy robię, dużo rzeczy próbuję, więc dla mnie rozwój to taka nieustanna praca. Mówiąc o rozwoju mam też poczucie cały czas takiego strachu, który towarzyszy mi w codziennej pracy i w codziennych wyzwaniach. Jest takie powiedzenie: „Bój się i rób”, z angielskiego jakaś kalka. To chyba dotyczy w ogóle przedsiębiorców, że po prostu jeśli wychodzisz trochę poza ramy, w których jest Ci wygodnie… Jeśli odważasz się, w moim przypadku zostać Panem Tabletką i cały czas być na świeczniku. Robisz nowe rzeczy, piszesz rzeczy, które się komuś mogą nie spodobać i zawsze się komuś nie podobają. To zawsze temu towarzyszy takie poczucie lęku, strachu. Myślę, że rozumiesz mnie dobrze, nie?
WS: Bardzo dobrze Cię rozumiem. Tym bardziej, że jeśli pozwolisz, to powiem, że Twoje Top 5, jeśli mogę przytoczyć?
MK: Tak, śmiało.
WS: … z Gallupa. Chwilę rozmawialiśmy faktycznie. Zaraz powiem, co mnie zaciekawiło, tak na szybko, tylko oglądając Twoje wyniki. Pierwszy talent to Bliskość, później Uczenie się, Wiara w siebie, Poważanie, Wizjoner, jeszcze szósta Komunikatywność. U mnie jest akurat Komunikatywność na pierwszym miejscu, a u Ciebie też bardzo wysoko. Ja mam też bardzo wysoko Bliskość. Rozmawialiśmy chwilkę, że taki trochę ewenement. Ty powiedziałeś, że być może to jest jakiś błąd w badaniu, czy w odpowiedziach na pytania, których udzielałeś w ramach tego badania Gallupa. Zwykle przy Bliskości, w pobliżu tego talentu, jest też Empatia. A u Ciebie Empatia wylądowała na 31. miejscu. A wydajesz się być jednak bardzo fajnym, empatyczny facetem.
MK: Czyli na samym końcu. Zastanawiam się, czy nie popełniłem gdzieś faktycznie błędu w tym teście Gallupa i nie ominąłem kilku pytań, które miały znaczenie dla tej cechy.
Natomiast mój Relator, te moje relacje są zupełnie inne niż relacje osób, które mają wysoko Empatię. Takie mam poczucie. Ja po prostu lubię robić rzeczy razem z innymi ludźmi. Lubię budować relacje. Moje Top 5 Gallupa spina się z tym, jaki jestem i z moim stylem działania. Podobno wyniki naszych talentów, one nie do końca mają przełożenie na to, co mamy robić, tylko bardziej pokazują, jak my to robimy. Więc ja na co dzień w mojej pracy w tym momencie, czyli w edukowaniu ludzi, w przekazywaniu wiedzy, w próbie pomagania i uświadamiania im, jakie są kryteria wyboru różnych leków, suplementów, czy produktów medycznych. W całej mojej działalności ta moja Wiara w siebie, to Poważanie, czyli poczucie robienia czegoś, co ma znaczenie po prostu, jednocześnie z Komunikatywnością, z Uczeniem się i z działaniem w relacjach, to jest esencja mojej pracy. Natomiast ja nie jestem prostym człowiekiem do bycia na co dzień, do przebywania na co dzień. Myślę, że osoby, które mnie znają, widzą, że ta moja empatia nie jest taka wprost. Jestem gościem, którego trzeba najpierw poznać, żeby go polubić. Myślę, że gdybyś mnie tak po prostu zobaczył na ulicy… Mam coś takiego, że kiedy myślę sobie, tak w środku, w Panu Tabletce, to moja twarz nie jest zachęcająca. Ta „radiowa uroda” to jest coś znaczącego i nie jestem prosty w przebywaniu i w tworzeniu takiej relacji, jeden do jednego. Trochę się tak podśmiewuję z tego wszystkiego.
WS: Ale wszystkie inne tworzysz fantastycznie.
MK: Ja się z tego podśmiewuję, ale też mówiąc o rozwoju, dochodzisz do takiego momentu, kiedy już wiesz, że nie będziesz we wszystkim najlepszy i że próba bycia najlepszym we wszystkim, to jest tak naprawdę jeden wielki hamulec. Musisz być OK dla ludzi, którzy są wokół Ciebie. A reszta świata, jeśli możesz jej pomóc i masz ku temu jakieś predyspozycje, to spoko. Natomiast nie jesteś w stanie zadowolić wszystkich.
WS: Zgadzam się z Tobą. Myślę, że też trochę jeszcze jesteśmy piętnowani takimi nawykami ze szkoły, gdzie uczono nas wkładania dużej ilości energii w to, żebyśmy poprawiali te obszary, w których jesteśmy słabi. Jeżeli nie radzę sobie zupełnie z matematyką, idę na korki z matematyki. Nie radzę sobie z jakimś innym przedmiotem, to idę na korki właśnie z tego przedmiotu. Zamiast tę energię położyć tam, gdzie czuję się dobrze, gdzie realizuję to coś na dobrym poziomie. Powiedzmy, jestem bardziej uzdolniony plastycznie i artystycznie, kreatywnie, żeby iść w tym kierunku, a tę matematykę czy jakieś inny ścisły przedmiot po prostu zaliczyć. I później całe życie trochę tak ciągnie się to za nami. Aż później w pewnym momencie zdajemy sobie sprawy, tak jak Ty to ładnie powiedziałeś, odpuszczamy trochę te „ogony”, te talenty, te nasze słabe strony. Raczej skupiamy się na tym, co jest wysoko, w czym jesteśmy dobrze. Chyba to jest ten słuszny kierunek.
Mówisz o Panu Tabletce. Ja przyznam szczerze, bo muszę powiedzieć, jakby zdradzić, chyba mogę, że Marcin jest patronem podcastu. Jestem w wielkim szoku i zaszczycony tym, że Marcin wspiera rozwój kanału czy kanałów, bo Bajkowego również.
MK: Chciałem powiedzieć, że Bajkowy jest super. To jest też coś takiego, jak moja salsa. Robisz coś innego, masz swoją pracę zawodową, masz swój podcast i Ty także robisz Bajkowy Podcast. Pewnie pozwala Ci to jakoś odpocząć i daje Ci też jakąś satysfakcję, jest takie odświeżające. Dla mnie też czymś takim właśnie jest salsa, czy może bardziej była, bo teraz jest trochę inaczej.
WS: Tak jest. Tak, dla Ciebie salsa, dla mnie faktycznie Bajkowy Podcast. Trudno mi powiedzieć teraz, czy Bajkowy Podcast jest bardziej elementem rozwoju, związanym z tym, żebym uczył się mówić dobrze, bo łapię się czasami, że mówię zbyt szybko. Jednak to nie jest takie, jakbym sobie tego życzył. A w Bajkowym jednak muszę być bardziej wyraźnym, żeby dzieci to dobrze usłyszały, żeby rodzice też nie mieli obiekcji, co do tego, że dziecko i tak nie zrozumie, nie usłyszy. Ale też wielka frajda, bo dostaję bardzo dużo ciepłych informacji, że ten podcast pomaga uśpić dziecko, że dziecko się bawi przy tych bajkach, że dziecko w samochodzie jest spokojniejsze, i tak dalej, i tak dalej. Faktycznie to jest taka moja salsa w Twoim wydaniu.
MK: Chciałem jeszcze dodać, żeby powiązać Bajkowy Podcast z Panem Tabletką, że słuchanie bajek jest świetną opcją na odwrócenie uwagi dziecka od różnych medycznych czynności, które musimy wokół niego wykonać, np. odciąganie smarków, nebulizacja, podawanie leków. Generalnie słuchanie jest dużo bardziej naturalne niż oglądanie bajek, więc ja także doceniam tę pracę i też z niej korzystamy. Także Bajkowy Podcast super! Rozwój osobisty też jest mega, natomiast ten Bajkowy Podcast to jest też takie coś WOW!
WS: Świetnie. O tym zastosowaniu Bajkowego Podcastu jeszcze nie słyszałem, więc tym bardziej się cieszę i uśmiecham. Chciałem powiedzieć, że w momencie, kiedy przyłącza się nowy patron do tej społeczności, to chcesz zobaczyć, kto to jest. Piszesz, zadajesz pytanie, w jaki sposób mogę się zrewanżować, i tak dalej, i tak dalej. A później patrzę, Pan Tabletka, taka wielka społeczność, taki gość, taki blok. Mówię: „To ,usimy porozmawiać, bo to się nie wzięło tak od razu”. Więc zadając pytanie: skąd pomysł na Pana Tabletkę?
MK: Tak. Z perspektywy czasu to mogę powiedzieć, że Pan Tabletka powstał w wyniku rozwijania tych moich talentów. Także pomimo, że się bałem robić różne nowe rzeczy, to robiłem to wszystko i potrafiłem to pociągnąć, pogodzić. Miałem odwagę, żeby próbować nowe rzeczy. Miałem takie głębokie przekonanie, że są potrzebne i że są warte mojej pracy. Jak mówiłem, jestem farmaceutą z wykształcenia. Pan Tabletka urodził się na nockach spędzonych w całodobowej aptece na dyżurach, kiedy pacjenci przychodzili do okienka co godzinę, co pół godziny w nocy. Wtedy powstawały pierwsze teksty na Pana Tabletkę. W mojej Top 5 Gallupa jest taki talent, który nazywa się Poważanie, a także Wiara w siebie i Wizjoner. Te trzy talenty bardzo mocno w Panu Tabletce zagrały na samym początku. Po 5 latach pracy w aptece, w zasadzie po 3 latach, bo 2 lata były takie bardzo przejściowe. Miałem poczucie, że moja praca jest niepotrzebna na dobrą sprawę, bo ludzie i tak przychodzą wyedukowani na reklamach farmaceutycznych, na reklamach suplementów, w tym momencie na reklamach różnych specyfików, na Instagramie, na Facebooku, na YouTubie, gdziekolwiek. Zmieniają się kanały, natomiast te budżety cały czas rosną. Miałem poczucie, że moja wiedza, o której – ja wiedziałem, że to jest dobra, potrzebna wiedza i mam bardzo trzeźwe spojrzenie na rynek, dla ludzi znaczy dużo mniej niż to, co powiedziała znana postać z popularnego serialu telewizyjnego, która mówi: „A te tabletki mi pomogły na to, to resztę sobie dopowiedz”.
To zmęczenie we mnie narastało z sezonu na sezon. Pierwszy rok, wiadomo, w pracy po studiach to zawsze jest taki „hype”, drugi też jest jeszcze spoko. Dla mnie też poczucie pierwszej pracy solidnej to było coś bardzo ważnego. Tutaj możemy wspomnieć o blogu Michała Szafrańskiego. Byłem jego wiernym uczniem i pomógł mi ogarnąć te sprawy finansowe, osobiste, które są też bardzo ważne, żeby zachować spokój i mieć platformę do odbicia i do realizowania własnych projektów. Wszystkie projekty kosztują czas i pieniądze, więc też warto o tym pomyśleć wcześniej, jeśli chcecie coś swojego rozwijać. Pan Tabletka pozostał z tej mojej potrzeby, w zasadzie z tego niespełnionego poczucia, że ta praca, o której ja wiedziałem, że jest wartościowa, nie ma większego znaczenia. A byłem wielkim fanem różnych blogów. To był taki czas, kiedy blogów było bardzo dużo. Ja obserwowałem też kariery różnych znanych osób, które tworzyły takie treści poradnikowe, jak właśnie Michał Szafrański. Miałem poczucie, że nie ma dobrego blogu farmaceutycznego, że nie ma dobrego miejsca, gdzie są fajnie zopiniowane suplementy, leki. Nikt tej wiedzy nie układa ludziom w głowie. Niestety u większości osób edukacja medyczna kończy się na, mam nadzieję, że już trochę wyżej niż na rozmnażaniu pantofelków i na budowie paproci, ale to ciągle jest stan bardzo taki zubożały w naszym systemie. Zobaczyłem potrzebę, był pomysł. Za tym wszystkim stała moja wiedza farmaceutyczna, praktyczne przygotowanie, dużo rozmów z ludźmi. I zabrałem się za realizowanie tego pomysłu od razu konkretnie, więc blog powstał profesjonalnie, z brandingiem. Zacząłem mocno rozwijać swoje media społecznościowe, wtedy sam Facebook i blog www.pantabletka.pl.
WS: Właśnie, jesteśmy narodem, który jest bardzo łatwowierny. Trudno mi powiedzieć, z jakiego powodu. Czy właśnie z tego, o którym powiedziałeś, czyli z niewyedukowania? Czy z czegoś innego wynika ta łatwowierność. Czy Goździkowa, czy ktokolwiek inny powie, my bardzo chętnie łykamy. Stąd bardzo podoba mi się jedna reklama albo wręcz antyreklama, którą pewnie można znaleźć jeszcze w sieci, na YouTubie. Tabletki, które nazywają się… Nie przeklinam tutaj w podcaście, ale podlinkuję tę reklamę w opisie tego podcastu. Chyba wiemy, o które tabletki chodzi i te przydałoby się faktycznie brać.
Dobra. Powiedziałeś, że to jest Twój świadomy wybór. Byłeś zmęczony tym, że Twoja wiedza idzie na marne, bo nie jesteś w stanie pomóc ludziom, którzy przychodzą do apteki. Oni są już wyedukowani przez reklamy telewizyjne tudzież przychodzą po prostu po realizację recepty. Wymyśliłeś, że nie będziesz jako farmaceuta propagował leków jako takich, tylko one są ostatecznością. To jest nawet Twoja misja, zapisana na Twoim blogu, że tabletki są ostatecznością. „Róbmy wszystko, żeby tych tabletek nie trzeba było brać.” Polecasz przynajmniej w ostatnim czasie bardzo ciekawe specyfiki, z których kiedyś ja też korzystałem, po to żeby flora jelitowa była odpowiednio odżywiona. Tak naprawdę idziesz w kierunku zapobiegania, a tabletki są na samym końcu. To też wynika z Twojej edukacji farmaceutycznej? Czy farmakologicznej?
MK: Farmaceutycznej. Farmakologia to przedmiot, który dotyczy leków, ale w zasadzie to można tak powiedzieć. Bardzo dobrze podsumowałeś. W zasadzie to, czym zajmuję się teraz na co dzień, to jest edukowanie. O tym, że dieta, aktywność fizyczna, higiena snu, higiena relacji to są rzeczy, które są podstawą naszego zdrowia. Suplementy są tutaj taką wisienką na torcie. Natomiast leki to są narzędzia, które mają swoje zalety, mają swoje wady i jeśli je stosujemy rozsądnie, to korzyści z tych zalet przeważają ryzyko wystąpienia tych wad czy działań niepożądanych. Natomiast faktycznie na co dzień głównie piszę o syropach z cebuli, kiszonkach, zakwasach, zdrowym jedzeniu. Nie mówiliśmy o tym, ale kuchnia i jedzenie to jest moja kolejna pasja i hobby. Chociaż to jest też coś, co robisz dla kogoś i co robisz z kimś, więc można powiedzieć, że Relator się tu bardzo fajnie sprawdza, jeśli tak możemy pociągnąć pod Gallupa.
WS: To jest dobra podstawa.
MK: Tak. Gdybym nie prowadził blogu o tabletkach, to byłby pewnie blog kulinarny. Pochodzę ze Śląska, a na Śląsku miłość i znaczenie, i relacje akcentuje się przez jedzenie i przy jedzeniu. To jest taka włoska analogia. Wracając do Twojego pytania, może kilka słów o tych studiach. Nie mówi się o tym, to nie jest powszechna wiedza, ale na studiach farmaceutycznych znaczące, kluczowe przedmioty to są przedmioty, dotyczące wykorzystania ziół, działania ziół, jak również wpływu diety i zdrowego jedzenia na organizm człowieka. Ten przedmiot nazywa się tak niewdzięcznie – bromatologia. Natomiast przedmiot o ziołach i ich znaczeniu nazywa się farmakognozja. To są nazwy, które przeciętnemu człowiekowi niewiele mówią. Natomiast farmaceuci faktycznie są prowadzeni, przynajmniej my w Krakowie byliśmy, i edukowani w taką stronę, że apteka to jest miejsce, gdzie głównie powinno sprzedawać się wiedzę, a nie tabletki. Prawidłowa obsługa polega częściej na tym, żeby czegoś komuś nie sprzedać, niż żeby komuś sprzedać jedną rzecz za dużo. Natomiast w tym momencie rynek farmaceutyczny, generalnie ten system ochrony zdrowia w Polsce, ciężko nazwać dziś wydolnym. Nie tylko w Polsce, bo to jest bolączka wielu różnych miejsc na świecie. Jednak to, co dzieje się w sprawie suplementów i reklam farmaceutycznych, suplementowych w Polsce, jest ewenementem na skalę świata. Obok są jeszcze chyba Stany i Węgry.
WS: Tak. Moja siostra, tak Ci się wbiję. Moja siostra mieszka od ponad 20 lat w Stanach i jak tylko przylatywała do Polski i u rodziców oglądała telewizję, to mówiła: „My jesteśmy chyba bardzo chorym narodem, bo co przerwa, blok reklamowy to kilka przynajmniej zestawów, w zależności od pory roku, kilka zestawów farmakologicznych”.
MK: Tak, zgadza się, leków, suplementów. Zgadza się. Doszedłem do wniosku, że ja z poziomu apteki i poziomu komunikacji jeden do jednego nie jestem w stanie wiele zrobić. Też to był czas, kiedy poznałem takie słowo, jak „skalowanie”, skalowanie działalności, u Michała Szafrańskiego. I w tym momencie wyskalowałem działalność w taki sposób, że to, co ja mówię, trafia do setek tysięcy osób. To daje mi poczucie, że ta praca ma znaczenie. Działam od podstaw, bo myślę, że ten rynek okołomedyczny, tabletkowy będzie podobnie wyglądał, jak rynek zdrowej żywności. Jakiś czas temu zaczęła się taka rewolucja, że ludzie zaczęli czytać składy i świadomiej wybierają różne produkty żywnościowe w kierunku eco, bio, coś droższego, ale lepszej jakości. I podobnie będzie, mam nadzieję, z suplementami i lekami. Także Polacy zdecydowanie są narodem, który bardzo troszczy się o swoje zdrowie. Szczególnie teraz mamy takie czasy, że to w ogóle jest Top Top. Niby się mówi, że zdrowie jest najważniejsze, ale tak naprawdę różnie jest w życiu z tymi konkretami. W takich czasach żyjemy. W każdym razie, jako farmaceuta byłem przygotowany do tego, żeby dużo mówić o ziołach i żeby rozumieć, jak działa system ochrony zdrowia i jak funkcjonuje organizm, i czym są leki, czym są suplementy. Natomiast ludzie, mam wrażenie, społeczeństwo nie było przygotowane, żeby tę wiedzę jakoś przyjąć. Jeśli ja na przykład odradziłem komuś jakieś tabletki z reklamy, to ten ktoś był na mnie obrażony, zamiast być mi wdzięcznym. Myślę, że raczej wychodził z apteki i myślał sobie: „Co za dziwny gościu. Przyszedłem coś kupić, a on mi to odradził.” Przeszedł do apteki obok, bo może, i kupował w aptece obok. Doszedłem do wniosku, że muszę oddolnie tę pracę wykonać. To jest dużo pracy, ale ja lubię bardzo pracować, więc nie boję się tego.
WS: Dużo pracy i to jest właśnie coś, o co teraz chciałem Ciebie zapytać. Mam takie wrażenie i to szczególnie obserwuje na takim etapie, kiedy jest wykwit działalności prowadzonych czy zakładanych na etapie wczesnego macierzyństwa tudzież ciąży. U wielu kobiet, które w tym okresie spędzają więcej czasu w domu, myślą sobie: „Dobra, to nie będę już pracować na etacie. Otworzę biznes, będę pracować tak, czy inaczej”. Później, ponieważ jest ciężko, bo to jest faktycznie tak, jak powiedziałeś, też ciężka praca, budowanie tej społeczności potencjalnych klientów, tych leadów, jak to się tak nieładnie trochę mówi, to zajmuje czas. Trzeba mieć na to pomysł. Jest szereg rzeczy, które należy spełnić, żeby tę społeczność w sposób prawidłowy budować, żeby ona była zaangażowana. Wtedy te działalności po tym okresie przestają istnieć, bo społeczność jest za mała, żeby ten biznes mógł się udźwignąć w momencie, kiedy faktycznie miałby się finansować, czy przynosić jeszcze zysk. Jak to było u Ciebie? Powiedziałeś, że na początku koncentrowałeś się głównie na rozwoju blogu i później jeszcze Facebooka. Dzisiaj to jest jeszcze, oprócz Facebooka, całkiem duża społeczność na Instagramie. Jak to budowałeś? Od czego zaczynałeś? Trochę jakbyś od tej strony powiedział, bo słuchacze podcastu to zarówno ci, którzy są zainteresowani rozwojem osobistym, ale też rozwojem biznesu, potencjalnego biznesu w przyszłości.
MK: Od początku wiedziałem, że będę pisał książki i że de facto Pan Tabletka jest, albo będzie, wydawnictwem. Na początku wydawałem darmowe treści w formie wpisów na blogu i te treści cały czas powstają. Jeśli miałbym jeszcze tak szybko sprecyzować takie moje Top 3, takie moje sito, przez które przepuszczam tematy do zrobienia. To pierwszy jest taki, czy tematy, które poruszam, pomogą komuś, czy kogoś zainteresują, czy ktoś na nich skorzysta. Drugi temat jest taki, czy te tematy dobrze „zaksięgują się” w Google. I on jest związany z trzecim punktem od razu, czyli – czy dzięki temu, że raz to napiszę dobrze i zrobię solidne, wyczerpujące opracowanie, czy dzięki temu w przyszłości będę miał mniej pracy. Jeśli budujesz społeczność zawsze pojawiają się pytania ludzi. Ja od razu buduję blog. Na Facebooku są różne grupy tematyczne, ta społeczność w grupach i te grupy, taktuję jako taki duży Q&A, czyli baza pytań i odpowiedzi. Zupełnie nie koncentruję się na Panu Tabletce. Jak przejrzysz kilkadziesiąt wpisów na Panu Tabletce, tam nie ma żadnego w temacie: „A dzisiaj na śniadanie jadłem to, to i to. Nie wiem, co napisać, więc napiszę wam tutaj kilka słów o tym, jak się źle czuję i w ogóle nie wiem, co zrobić z sobą.” Staram się trochę oddzielić… Takie rzeczy też są potrzebne, bo budują bliskość. Natomiast ja wychodzę z założenia, że mam listę tematów do zrobienia i jak nie mam o czym pisać, to sięgam po pierwszy temat z listy. Cała praca Pana Tabletki od samego początku koncentruje się maksymalnie na użytkowniku, na pacjencie, na moim czytelniku czy widzu, czy słuchaczu. Staram się im dostarczać realną wartość.
Nie mam recepty na szybki sukces. Sukces to jest też pojęcie względne. Natomiast w tym momencie mogę powiedzieć, że Pan Tabletka to jest projekt, który na tę skalę udało mi się rozwinąć, z pomocą wielu fajnych ludzi i zaangażowanej społeczności, że jestem z niego dumny. Dla mnie to jest sukces i mam poczucie realnego wpływu na życie milionów Polaków, także to jest dla mnie bardzo wartościowe.
Te trzy rzeczy są bardzo ważne. W ten sposób myślę i o swojej pracy, i o rzeczach, które mam zrobić każdego dnia, i o produktach, które tworzę. Produkty, które do tej pory stworzyłem, z tych płatnych, które pozwalają mi głównie finansować moją działalność, to jest książka dla rodziców. O czym innym mogłaby być, niż o odporności małych dzieci, bo to jest temat, który rozgrzewa rodziców. Jest książka, jest audiobook. W tym roku powstała jeszcze platforma e-learningowa i to jest projekt, któremu poświęciłem 2 lata pracy. Już zaangażowałem cały zespół w profesjonalne stworzenie kursu audio-video, ze skryptami. Całość jest bardzo profesjonalnie przygotowana. To de facto jest siedem audiobooków, łącznie jakieś 700 stron transkryptu A4. Teraz tworzymy książki, na podstawie tamtych kursów: o antybiotykach, o gorączce, o inhalacjach, kurs z lekarzem dzieci, z laryngologiem, z psychologiem. Marzy mi się taka platforma, która w całości pozwala wyszkolić ludzi, a szczególnie rodziców. Mam wrażenie, że w tym wszystkim, jeśli dorosły człowiek się nie szkoli, a ma taką możliwość, czy jeśli się nie rozwija, a ma możliwość, żeby się rozwijać, to jest jego sprawa. Nie każdy się musi rozwijać. Natomiast jeśli niewiedza rodziców szkodzi dzieciom i oni przez to zaniedbują ich rozwój albo opiekują się nimi nieoptymalnie, to to jest coś, co budzi we mnie na tyle duży sprzeciw, że z tego sprzeciwu bierze się energia, żeby te projekty tworzyć i robić.
Obserwuję też wielu ludzi, którzy działają i próbują działać. To jest dla mnie problem, że koncentrują się głównie na sobie, a nie na swoim kliencie, tak jak mówisz, odbiorcy czy kimś, komu mogą pomóc. Tutaj ta zasada Pareto jest myślę zdrową zasadą, czyli 20% o sobie i 80% „czystego mięsa”, czy „czystego tofu” dla Twoich czytelników, które oni ze smakiem zjedzą i za które będą Ci wdzięczni. Myślę, że każdy ma coś takiego, co może pomóc innym ludziom po prostu.
WS: Myślę, że tak. Niektórzy mówią, że wystarczy być dosłownie o kilka procent lepszym, czy też wiedzieć więcej od kogoś, żeby móc już go edukować w pewnym obszarze. Czy to jest kilka procent, kilkadziesiąt czy kilka razy, nie będę w tu wnikał, bo mam swoje wyobrażenie o tym. To, co Ty robisz, jest mi też bardzo bliskie i fajnie, że też mówisz o Szafrańskim, który, myślę, inspirował i dalej inspiruje bardzo wielu twórców, przedsiębiorców czy też po prostu ludzi, słuchaczy, którzy słuchają i niekoniecznie coś z tym robią, bo takich też jest bardzo, bardzo wielu. Ta wartość, którą dajesz i dawał Michał, i wielu innych daje w swoich projektach, jest czymś, co później powoduje, że… To jest też według tej zasady: „Daj, daj, daj, a później dopiero poproś”. Ty też przez długi okres czasu po prostu udostępniałeś zupełnie za darmo treści, które miały za zadanie edukować rodziców, głównie rodziców. A z czasem uznałeś, że tej wiedzy jest już na tyle, że możesz ją, w jakimś zbiorze syntetycznym, patrz: książka, patrz: kurs, po prostu sprzedać i jest to normalny produkt, bardzo wartościowy. Książkę od Ciebie dostałem. Bardzo za nią dziękuję. Na pewno ktoś ją wygra. Pewnie jeszcze wymyślimy, w jaki sposób najlepiej to zrobić. Przyznam, że myślałem, że dostaniemy tylko dodatek dla dzieciaków, a tu przyszły jeszcze takie dwie fantastyczne książki dla słuchaczy.
Chciałem jeszcze zapytać, ponieważ sam powiedziałeś, że jesteś daleki od tego, żeby powiedzieć, że do sukcesu jest droga na skróty. Trochę innymi słowami to powiedziałeś. Mnie interesuje to, co po drodze, od momentu, kiedy wymyśliłeś sobie tę koncepcję na zmianach nocnych w aptece, do dzisiaj, co było takim największym wyzwaniem?
MK: Na początku wyzwaniem jest… Też zmusiłeś mnie, żebym się nad tym zastanowił wcześniej. Myślę, że największym wyzwaniem na początku było po prostu zacząć i zaufać sobie, że Twój pomysł jest OK. Tutaj niestety jest zawsze duże ryzyko „wtopy”, ponieważ nie masz pewności, czy ta drabina, na którą zaczynasz się wspinać swoimi siłami jest przystawiona do właściwej ściany. I to dopiero zweryfikujesz później.
WS: Znam to z któregoś podcastu.
MK: Tak. To jest znane porównanie. Na początku tylko Ty widzisz tę drabinę, nie widzisz jeszcze w ogóle ściany, tylko po prostu idziesz. Zaciskasz zęby, „krew w piach” i ciśniesz do przodu. Ja wtedy pracowałem 16 – 18 godzin dziennie. Wtedy jeszcze nie mieliśmy dziecka, więc to było możliwe. Takie realia pracy po studiach, kiedy człowiek chce się odbić i jeszcze ma perspektywy zrobić coś więcej i trzeba to ogarnąć. Co tutaj było największym wyzwaniem? Na początku największy problem to było zacząć. I problem jest też ze zweryfikowaniem, czy Twój pomysł jest OK. Mówi się o przedsiębiorcach, to chyba Marek z Małej Wielkiej Firmy powtarza, że przedsiębiorcy najbardziej kochają swoje pomysły. Pomysły to jest coś, co kochasz nad życie. Ja też bardzo lubię swoje pomysły. Uwielbiam wymyślać nowe rzeczy i snuć te wszystkie strategie, snuć już wizję. Teraz wiem, że liczą się bardziej rzeczy, które domkniesz, niż rzeczy, o których opowiesz innymi, że są takie „wow”. Lepiej domknąć mniejsze rzeczy, ale sukcesywnie je domykać, bo zawsze się nam wydaje, że zrobimy więcej, a tak naprawdę lepiej zrobić mniej i to w perspektywie czasu się zsumuje na dużą wartość, tak jak Pan Tabletka teraz. Zmierzam do tego, że na początku, jak masz pomysł na swój biznes, na swój fanpage, na swoją działalność, jesteś tak zakochany w tym pomyśle, że nie jesteś w stanie realnie ocenić, czy to jest OK. A jeśli ktoś mówi do Ciebie z sensem, to i tak go nie wysłuchasz. Tutaj trochę kwestia szczęścia. Ja miałem to szczęście, że faktycznie moje poczucie, że Polska musi być krajem, gdzie ktoś mówi o tabletkach z sensem, to musi się udać. Mam taką umiejętność, że potrafię mówić o trudnych rzeczach prostym językiem. To zadziałało.
Później bardzo dużym problemem i takim przełomem był moment, kiedy zaczęło nam brakować czasu na wszystko. Nie będę za bardzo opowiadał o moim życiu osobistym, natomiast prawie się załamał wtedy mój system życiowy, nasz system. Myślę, że to było połączenie kryzysu tożsamości trochę, zmęczenie pracą. To był ten czas, kiedy na świecie pojawiła się nasza córka. Tutaj muszę oddać honor mojej żonie, która pewnie nas będzie słuchać, że faktycznie to była próba naszego związku, naszego rozwoju osobistego. Wtedy też musiałem przewartościować swoje priorytety. Skończyło się to na szczęście dobrze, bo każdy kryzys, który przechodzisz, Cię wzmacnia. Ale każdy kryzys może się skończyć źle i dobrze. Mam takie poczucie, że te pomysły, które kochamy i w które wkładamy dużo energii, nigdy nie powinny nas kosztować rzeczy, które są dla nas najważniejsze, bo łatwo to jest po drodze po prostu zgubić. Najważniejsze są relacje. Już od tego zaczęliśmy, że najważniejsze są relacje, relacji z tymi bliskimi osobami i to jest coś, czego nie można zgubić. Fajnie, żeby to było na pierwszym miejscu, nie tylko, bo mówię, że „rodzina jest najważniejsza”, tylko faktycznie Rodzina Jest Najważniejsza. „Rodzina jest najfajniejsza, ale jeszcze napiszę dwa wpisy.” I kładziesz się spać o 2 nad ranem, wstajesz o 6:30, wracasz do domu o 20 i jeszcze musisz popisać do rana, żeby ogarnąć, a po drodze cały czas siedzisz jeszcze i odpisujesz na wiadomości. Na szczęście ten etap jest już za mną, dlatego że zredukowałem, w odpowiednim momencie zrezygnowałem z pełnego etatu. Dałem sobie trochę czasu, żeby rozwinąć blog, a później wróciłem do takiej pracy na godziny w aptece. I w tym momencie dalej w ten sposób ciągnę.
WS: To jest też taki moment, kiedy możemy podziękować naszym żonom. Ty swojej, pozdrawiamy przy okazji, ale ja też swojej. Pewnie wielu innych przedsiębiorców czy też pasjonatów tworzenia ma takie osoby, które pomagają im tworzyć. Przymykają oczy na pewne rzeczy, właśnie na to, że jest ta godzina, a my sobie tu rozmawiamy na przykład. Ty mógłbyś teraz poleżeć sobie z żoną i z córką, usypiać. Dziękuję Ci, że ten czas poświęciłeś dla mnie i dla słuchaczy.
Chciałem zapytać Ciebie, czy gdzieś po drodze Twojego rozwoju, tego rozwoju biznesu, nazwijmy to bardziej, był taki moment zwątpienia. Kiedy myślałeś, że albo poproszę o konsultacje kogoś, kto zna się na biznesie i jest w stanie mi pomóc. Czy dokonać po prostu jakiejś analizy strategii i podjąć decyzję, z czego rezygnuję, bo to najczęściej się na tym kończy, że muszę z czegoś zrezygnować, doba ma 24 godziny.
MK: Ja miałem szczęście, że trafiłem na Michała Szafrańskiego. Ja w zasadzie powtórzyłem jego proces selfpublishingowy. Na szczęście zbiegło się to z momentem, kiedy ja już de facto byłem bez sił, w zasadzie bez funduszy, bo ten selfpublishing jest bardzo drogą opcją, jeśli ktoś nie ma dużej firmy, a ja wtedy, ja ciągle jestem farmaceutą. Bardziej czuję się farmaceutą niż przedsiębiorcą. Mam poczucie, że nawet fundacje muszą pozyskiwać środki na prowadzenie działalności, jeśli chcą to robić profesjonalnie. Mam szczęście, że bardzo dużo rozmawiam z ludźmi, z moimi czytelnikami. Sam jestem rodzicem, więc tworzę rzeczy, które wiem, że realnie pomagają ludziom. Czy książka o odporności czy te kursy, audiobooki o zdrowiu dzieci. Mam pewność, że to jest po prostu praktyczna i konkretna wiedza.
Natomiast ja wtedy nie miałem pieniędzy na to, żeby konsultować się, bo te konsultacje to dosyć droga sprawa. Jeśli musisz zapłacić kilkaset złotych, kilka tysięcy zł pewnie za konsultację. Na to możesz sobie pozwolić, jeśli masz budżet 100 – 200 tys. na jakiś projekt i pomyłka kosztuje Cię 100 – 200 tys., 5 milionów. Takie mam poczucie, bo do tego etapu nie dotarłem. Mam poczucie, że wtedy po prostu szukasz informacji, żeby lepiej oszacować ryzyko i każda informacja jest na wagę złota, bo tak naprawdę nie ryzykujesz tymi kilkuset złotymi, tylko wagą całego projektu.
W tym momencie korzystam z różnych konsultacji i uważam, że najcenniejsze jest faktycznie spojrzenie z różnych stron, z różnych perspektyw, bez tej otoczki emocjonalnej. Najlepiej jeśli jeszcze ktoś ma doświadczenia z innych zupełnie branż niż Twoja. Jeśli jeszcze Cię trochę lubi, ale tak, że jak coś jest nie OK, wtedy nie ma oporów, żeby Ci powiedzieć: „Sorry Marcin, to jest zły pomysł. Rób to, co robisz dobrze” i odpisuje.
WS: To jest właśnie też umiejętność otaczania się ludźmi mądrzejszymi od siebie. To nie oznacza, że my jesteśmy głupi, jak to powiedział jeden z gości podcastu amerykańskiego, którego ostatnio słuchałem. Właśnie powiedział, że „Ja nie jestem taki głupi, ale otaczam się ludźmi mądrzejszymi od siebie i to mi daje doskonałą wartość.” I to jest też trochę o tym, jak budować atmosferę pracy i współpracy ze społecznością, żeby otworzyć ich i siebie na to, żeby przyjmować, a oni udzielać, krytycznej informacji zwrotnej. To jest trudne. Trudne, z jednej strony usłyszeć krytyczną informację zwrotną, a z drugiej strony udzielić komuś krytycznej informacji zwrotnej. Jednej i drugiej rzeczy trzeba się nauczyć.
MK: Zgadzam się. Sam sobie wykoncypowałem ostatnio takie określenie, że jeśli blokujesz możliwość usłyszenia krytyki, bo to dotyczy budowania zespołów. Jeśli pracownicy Ci nie powiedzą o rzeczach, które nie funkcjonują, jest to coś najgorszego, co się może wydarzyć. Poczucie takiej bezpiecznej przestrzeni do wymiany poglądów i komunikacja jest mega ważna. W tym momencie buduję też już zespół pod swoje projekty. Samo aktualizowanie treści, które są na blogu, to jest w zasadzie praca na etat. Ja też staram się wybierać do współpracy osoby, które są dużo lepsze ode mnie. Możemy się posłużyć tymi talentami Gallupa, bo każdy z nas ma inny zestaw tych talentów. Ja zupełnie nie traktuję jako konkurencję osób, które mają inny zestaw niż ja i są dużo lepsze w innych rzeczach. Staram się gromadzić wokół siebie osoby… Mam takie szczęście do ludzi, że faktycznie mam strasznie mądre i strasznie fajne osoby w moim zespole, które mnie wspierają i pozwalają skupić się na rzeczach, które są dla mnie najważniejsze.
WS: To jest rzecz nieoceniana, bym powiedział. Budowanie społeczności, a później… Budowanie to jest jedno, ale stworzenie tej atmosfery zaangażowania to jest rzecz chyba trudniejsza, niż zbudowanie społeczności, żeby ta społeczność była zaangażowana.
Marcin, nie chcę zajmować Twojej doby, która jest taka sama, jak u mnie, 24 h. Gości pytam tradycyjnie, bo zmierzamy ku końcowi tej rozmowy, jakie książki lub ewentualnie inne pozycje poleciłbyś osobom, które są zainteresowane taką tematyką, którą Ty propagujesz, czyli takim zdrowym odżywianiem, „zapobieganiem, a tabletki to ostateczność” lub czymś innym, co po prostu Ciebie urzekło, utkwiło Ci w pamięci?
MK: Jeśli chodzi o profil ludzi, którzy robią świetną robotę, to jest doktor Róża. Róża Hajkuś – Lekarz dzieci. Ją mogę polecić rodzicom. Jest niesamowita i naprawdę robi świetną robotę. Bardzo dużo jest takich osób. Z częścią tych osób robiłem wspólne projekty. Mogę na pewno wspomnieć o bardzo mądrym i sprawnym laryngologu Dawidzie Matyniaku, o psycholożce dziecięcej, Sabinie Wiercioch, która mi pomaga z tematami psychologicznymi, „dziecio-rodzicowymi”, z tematami psychologiczno- rodzicielskimi. Kogo jeszcze możemy wymienić? Mnóstwo jest tych osób. Jest Dagmara Chmurzyńska, Mama Pediatra. Obracam się w tematach „dzieciowych” cały czas, ale to jest faktycznie moje zainteresowanie. Możemy przygotować taką listę poleceń, może tak to zróbmy. Podrzucę moje fajne, zweryfikowane źródła.
WS: Super!
MK: Natomiast z osób, które możemy polecić rozwojowo i które dla mnie są też ważne, wspomnieliśmy o Michale Szafrańskim, więc jego praca jest bardzo cenna. Z każdej sprzedanej książki, 5 zł jest przekazane dla Fundacji Pajacyk Polskiej Akcji Humanitarnej, więc każda książka to jest obiad dla dziecka. Tutaj widać, że to dobro, które on zaczął, idzie dalej i to cały czas się dzieje. Wspomnieliśmy o Dominiku Juszczyku, czy jeszcze nie? On jest specem od tych talentów.
WS: Nie, ale myślę, że te talenty aż proszą się o to, żeby o Dominiku też powiedzieć.
MK: Tak. Dominik robi świetną robotę. Też jest przykładem tego, jak można pracą nad sobą i w ogóle rozwijaniem innych zrobić super robotę. Dużo jest tych osób. Czuję, że na pewno kogoś nie wymieniłem, kogo powinienem był wymienić, więc przepraszam, ale postaramy się to gdzieś wrzucić w rozpiskę.
WS: Nawet jeśli tutaj, właśnie teraz nie powiedziałeś, to po prostu dodamy jeszcze w opisie tego odcinka podcastu na stronie Rozwój Osobisty Dla Każdego. Będziecie mogli to znaleźć.
MK: Tak. Jeśli miałbym jedną książkę polecić, taką troszkę niekoniecznie medyczną, bardziej związaną z tematem pracy i rozwoju, to jest Haruki Murakami „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu”. To jest książka, która jest mi bliska i myślę, że osobom, które tworzą coś i piszą, i lubią biegać albo lubią sport, może bardzo im pomóc. To jest bardzo ciekawa perspektywa, w której ja znalazłem bardzo dużo punktów styku z tym, co ja uważam, co myślę o sobie i o swojej pracy. Także polecam.
WS: Bardzo ciekawa rekomendacja, bo powiem szczerze, że taka nietypowa. Tym chętniej, książkę, którą przed chwilą wymieniłeś, podlinkuję we wpisie.
Teraz to jest ten moment, kiedy gość mówi, gdzie najchętniej, najszybciej, najsprawniej odpowiada, gdyby ktoś chciałby go zaczepić. A także możliwość, żeby zaprosić do poznania innych treści, które publikuje. Na pewno będzie to strona pantabletka.pl. Co jeszcze?
MK: W zasadzie cały czas jestem po drugiej stronie mediów społecznościowych, więc jeśli ktoś chce się ze mną skontaktować, to to się zwykle udaje. Chociaż przyznam, że ja nie udzielam porad przez internet. Po prostu nie jestem w stanie. Najprędzej, najwygodniej jest być odbiorcą mojego newslettera i po prostu odpisać na mojego newslettera. To jest taki najmocniejszy lejek. Jeśli chodzi o ogarnianie komentarzy i wszystkich wiadomości, które do mnie trafiają, to poddałem się już jakiś czas temu. To jest coś, co mnie chyba najbardziej boli, że nie jestem w stanie pomóc każdej osobie, która pisze do mnie o pomoc i mi zaufała na tyle, żeby napisać, często z poważnymi problemami. Jednak mam poczucie, że nie jestem w stanie się rozdwoić, a taka pomoc udzielana na chybcika, bez diagnozy, bez poznania historii tej osoby, bardziej szkodzi niż pomaga, więc skupiam się cały czas na tworzeniu tych treści. Cały czas jestem, najprędzej mailem, newsletterem. Natomiast Facebook, Messanger, Instagram. Zapraszam.
WS: Świetnie. Marcin, bardzo dziękuję Ci za to, że przyjąłeś moje zaproszenie do tej rozmowy, że pomimo Twojej kondycji i Twojego stanu zdrowia tak świetnie i chętnie dzieliłeś się swoim doświadczeniem i swoją wiedzą.
MK: Dziękuję za zaproszenie. Mam nadzieję, że komuś w czymś ta moja relacja pomoże. Zapraszam. Jeśli ktoś rozwija swoją działalność i potrzeba by wsparcia, to chętnie. To jest też coś, co bardzo lubię robić. Faktycznie pomagam młodym twórcom, żeby nie musieli popełniać moich błędów.
Rozwój Osobisty dla Każdego
Rozmowa z Marcinem była dla mnie ważna z kilku powodów. Podglądam od pewnego czasu jego działanie w mediach społecznościowych i widzę, ile wartościowej wiedzy udostępnia w tych kanałach i na swoim blogu. To jest potwierdzenie zasady, o której także mówiliśmy, a do której odnosił się, wspominany w rozmowie Michał Szafrański. „Dawaj, dawaj, dużo dawaj wartości za darmo, a dopiero później proś”, o czym zdaje się, że zapomina wielu twórców. Może i mnie się to zdarzyło.
Marcin, co dla mnie jest dużym wyróżnieniem, jest także moim patronem, więc w ten sposób płynnie przejdę do podziękowania swoim patronom. Dziękuję za wspieranie mnie oraz moich podcastowych projektów. Ja w zamian za wsparcie, poza realizacją deklaracji z wybranego progu, mogę od czasu do czasu przekazać kilka egzemplarzy, na przykład książek od swoich gości, co myślę, że jest świetną sprawą, szczególnie dla miłośników rozwoju osobistego.
Dziękuję zatem Zbyszkowi, Michalinie, Violetcie, Marice, Krzyśkowi, Wiktorowi, Marcinowi, Marcinowi, Katarzynie, Annie, Łukaszowi, Tomkowi, Tomkowi oraz patronom, którzy woleli pozostać anonimowi. Więc, jeśli i Ty chcesz mieć wpływ na rozwój tego podcastu, czujesz, że to, co publikuję, jest dla Ciebie ciekawe, wartościowe i chcesz mnie w tym wspierać, wejdź na stronę patronite.pl/rodk i wybierz dogodny dla siebie próg wsparcia, również dla Bajkowego Podcastu.
W tym momencie (18 lipiec 2018) Pan Tabletka ma na Facebooku 24 tys. fanow. Idzie to rowniutko do przodu chociaz te lajki mocno traca na znaczeniu teraz na FB liczy sie zaangazowanie. Hm, tak naprawde, zawsze sie liczylo tylko teraz FB i Influencerzy zmadrzeli.
Zgadza się. Największe wyzwanie, to stworzyć zaangażowaną społeczność.