Wszystko ma dobre i złe strony
Zacznę od tego, że pandemia wielu ludziom, firmom i rynkom wyrządziła wielkie szkody.
Nie chodzi o kwestie zdrowotne, bo to zupełnie inna bajka i temat pod dyskusję.
Tu jednak chodzi o ograniczenia dostępu do tradycyjnych kanałów dystrybucji, czy form organizacji. Pomimo różnych subwencji część mniejszych firm nie była w stanie utrzymać dotychczasowej formy działalności i zniknęła z rejestrów, bądź zmieniła profil.
Rynek szkoleń tradycyjnych także bardzo mocno ucierpiał. Wygrali Ci, którzy bardzo szybko zareagowali na zmieniające się środowisko, dostosowując narzędzia i programy szkoleniowe do działalności online.
Czy biorący udział w szkoleniach online także dostosowali się do tej formy przekazywania wiedzy?
Dla obu stron, szkolonych i szkolących, to duże wyzwanie.
Pewne kwestie pozostają niezmienne, bo Ci którzy w szkoleniach tradycyjnych brali udział „za karę”, podobne podejście prezentują w spotkaniach online.
Jak zatem Ci, którym zależy na rozwoju swoich kompetencji, robili to optymalnie również online?
O tym i innych tematach związanych ze szkoleniami rozmawiam z Małgorzatą Machniewicz, która jest:
👉 Trenerem rozwojowcem 👩🏫
👉 Psychologiem biznesu 🧠
👉 Facylitatorem LEGO® Serious Play® (jednym z niewielu w Polsce)
👉 Prowadzi Podcast ZapleczeRozwojowe.pl
Małgorzata poleca:
Włam się do mózgu – Radek Kotarski
Małgorzata w sieci:
https://www.linkedin.com/in/ma%C5%82gorzatamachniewicz/
https://www.facebook.com/MachniewiczMalgorzata
http://www.sprytnyszef.pl/
https://vene.com.pl/
SŁUCHAJ PODCASTU BEZPOŚREDNIO W APLIKACJI:
APPLE PODCASTS – pamiętaj, żeby zostawić recenzję podcastu
DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE SWOIM PATRONOM!
Bardzo DZIĘKUJĘ:
Zbyszkowi,
Wioletcie,
Krzyśkowi,
Wiktorowi,
Marcinowi (poprosił o link do dowolnej akcji, więc wybrałem tę),
Katarzynie,
Annie,
Tomkowi,
Tomkowi (link do akcji charytatywnej),
Szymonowi,
Dawidowi,
Markowi,
Mirosławowi (link do akcji charytatywnej),
Hubertowi,
Pawłowi,
Dominikowi,
Łukaszowi,
Ani,
Damianowi,
Oliwii,
Liliannie,
Joanna,
Marzenie,
Błażejowi,
Małgorzacie,
Tutaj czeka miejsce dla Ciebie
WIELKIE DZIĘKI!!!
Zapraszaj gości do podcastu.
Zadawaj im pytania.
Spotykaj się ze mną, żeby porozmawiać, podzielić się swoimi pomysłami, czy obiekcjami. Róbmy razem dobry podcast, pełen wartościowych i inspirujących treści.
Zostań patronem podcastu.
Kliknij poniższy obrazek i decyduj.
Zapraszam też do zapisania się na podcastowy newsletter!
Wejdź na stronę i przekonaj się, że warto.
Śmiało klikaj obrazek
Podcast do czytania:
Zapraszam do podcastu Rozwój Osobisty Dla Każdego.
Cześć, ja nazywam się Wojtek Strózik, a ty będziesz słuchać właśnie jest to 146 odcinka podcastu Rozwój Osobisty dla Każdego, który nagrywam dla wszystkich zainteresowanych, świadomym i efektywnym rozwojem osobistym.
W tym odcinku rozmawiam z Małgorzatą Machniewicz, ale zanim opowiem ci, o czym rozmawiałem z Małgorzatą, to przypomnę, że w odcinku 145 moim gościem był Jarek Łojewski, a z Jarkiem rozmawialiśmy o porażce, czyli co zrobić, żeby porażka była dobrą porażką. Nota bene Jarek obiecał 20 dostępów do ubiegłorocznej konferencji dla tych, którzy po prostu napiszą do niego na Linkedln, więc być może jeszcze jakieś dostępy zostały, serdecznie zapraszam. Znajdź Jarosław Łojewski na Linkedln i zapytaj go, czy ma jeszcze dostępy do ubiegłorocznej konferencji, bo słuchałeś rozmowy w podcaście Rozwój Osobisty dla Każdego.
Tutaj też dziękuję oczywiście patronom, jest ich 31 łącznie, z kilkoma osobami, które wspierają Bajkowy Podcast, ale patron to patron, a ja każdemu bardzo dziękuję. Dziękuję za każde wsparcie, które zostało okazane, za każdą jedną złotówkę, którą przekazali w ramach tego wsparcia i też oczywiście za to, że polecają gości, zadają im pytania, spotykają się ze mną online, wspierają, dodają otuchy, ale też inspirują do tego, żeby działać, żeby nagrywać każdy kolejny odcinek i cieszyć się tym.
Jeśli chcesz też dołączyć do grupy patronów, to serdecznie zapraszam. Wejdź na stronę patronite/rodk i wybierz tam dogodny dla siebie próg wsparcia. Ja z góry oczywiście bardzo dziękuję. Teraz przejdźmy do rozmowy z Małgorzatą. Małgorzata jest trenerem, coachem, ale też facylitatorem, ciekawe słowo, ale w rozmowie zaraz powie, czym się zajmuje i czego konkretnie dotyczy ta facylitacja. Z Małgorzatą rozmawiałem o szkoleniach, o trudnościach w prowadzeniu szkoleń online, o tym, jak można sobie z tym radzić i o tym będąc uczestnikiem takiego szkolenia, jak z niego najwięcej wyciągnąć, jak najwięcej korzystać z takiego szkolenia, ale też rozmawialiśmy o tym, jakie są rozterki trenerów. Więc myślę, że to dla każdej ze stron będzie interesująca rozmowa. Dodatkowo jeszcze powiem, że Małgorzata jest też od niedawna gospodynią podcastu Zaplecza Rozwojowe i co mnie bardzo cieszy, ukończyła kurs, którego ja jestem autorem i bardzo gorąco wspieram ją w rozwoju tego projektu. Myślę, że Zaplecze Rozwojowe może także zaskoczyć niejedną osobę, która lubi te tematy, lubi tematy rozwojowe, poszukuje nowych treści. Więc znajdź w swojej aplikacji do słuchania podcastów także podcast Zaplecze Rozwojowe. A czy warto będzie słuchać? Myślę, że tak, bo teraz posłuchasz Małgorzaty w moim podcaście. Serdecznie do tego namawiam.
Małgorzata:
Cześć, ja nazywam się Małgosia Machniewicz i myślę o sobie już od pewnego czasu, że jestem wspieraczem. Oczywiście mogłabym podać swoje takie inne tożsamości zawodowej, jak trener, coach i tak dalej, ale tak naprawdę jestem wspieraczem i ta tożsamość przylgnęła do mnie jakiś czas temu, kiedy zauważyłam, że dużo łatwiej jest mi pracować z ludźmi, kiedy oni chcą. Więc jak oni chcą, to ja ich wspieram i w ten sposób jestem wspieraczem.
Wojtek:
A jak nie chcą?
Małgorzata:
Jak nie chcą, to jest bardzo różnie, nawet do tego stopnia, że czasami też nie chce.
Wojtek:
To o tym niechcenie też może porozmawiamy dzisiaj, ale zanim dojdziemy do niechcenia lub chcenia wspierania, czy też wspieracza to powiedz proszę jaka jest twoja pasja, albo jakie masz pasje, bo to zawsze pytam swoich gości.
Małgorzata:
Pamiętam to twoje pytanie. Bardzo wnikliwie, słucham twojego podcastu i zawsze ciekawi mnie bardzo ta odpowiedź, co powiedzą Twoi goście i oni zawsze mówią, że praca jest ich pasją i absolutnie moja praca też jest dla mnie pasją i tu bym nie skłamała. Natomiast tak naprawdę wyobrażam sobie, że definicją pasji jest to, że robi się coś z dużą przyjemnością, aż do zatracenia. Więc to to jednak nie jest moja praca. Ja się w niej nie zatracam, radzę sobie z nią bardzo dobrze, ale świadomie póki co.
Natomiast zatracam się czasami w rękodziele artystycznym. Jakieś kilkanaście już lat temu, kiedy się zorientowałam, że moja praca głównie polega na tym, że pracuje głową, buzią, uszami, trochę sercem w trakcie wspierania innych w rozwoju, to doszłam do wniosku, że potrzebuję jakiegoś odboju od tej rzeczywistości codziennej, dlatego zajęłam się rękodziełem artystycznym. Ja jestem testerem, ja testuję techniki.
Robiłam coś w quillingu i jakiś dekupaż, jakaś biżuteria z sutaszu, co jaką technika zauważę, a jeszcze Ali Express ostatnio oferuje bardzo duży zakres takich różnych rzeczy, to po prostu te techniki testuję i sprawdzam jak one działają i sprawia mi to ogromną przyjemność. Bardzo to lubię w ogóle robienie czegoś rękami.
Przyznam uczciwie, że stąd też wzięła się taka rzecz pomiędzy trochę moją pasją, a moimi sprawami zawodowymi, bo zajęłam się Lego Serious Play, gdzie się używa rąk, trochę głowy, bo w tej metodzie ważne jest też to, żeby umieć uzasadnić, co się zbudowało, trzeba o tym opowiedzieć. Ale rzeczywiście zainteresowałam się tym, jaka ręce mogą pomóc w tym, żeby docierać do ważnych rzeczy, tych w mózgu i tych w sercu oczywiście.
Wojtek:
To, jak już powiedziałaś o Lego, to wiem, że jesteś jedną z kilku chyba nastu osób raptem w Polsce, które mają taki certyfikat. To pociągnijmy ten temat jeszcze chwilę zanim pójdę dalej.
Małgorzata:
Tak tak, rzeczywiście tak jest, że takich osób jest niewiele w Polsce. Ja uczyłam się tej metody bycia facylitatorem Lego Serious Play w Amsterdamie. Tam pojechałam, bo rzeczywiście w Polsce nie można się było wtedy tego nauczyć i przez 4 dni budowałam z klocków. Jak się dowiedziałam jaki jest program i że będziemy te 4 dni budować z klocków, to mówię „Jezusicku jak ja to zniosę, ile można zbudować z tych klocków”.
Ale okazało się, że metoda jest bardzo rozbudowana. Ona ma dużo takich zakamarków, ma różnych miejsc, w które można podążać z grupą i trzeba być bardzo uważnym, będąc facylitatorem, żeby grupa nie zeszła na manowce. To nie jest takie zwykłe budowanie z klocków.
To ma naprawdę bardzo przemyślany charakter. To wymyślili trenerzy Lego wtedy, kiedy Lego było w zapaści ekonomicznej. Wtedy, kiedy weszły gry telewizyjnej, dzieci rzuciły klocki w kąt i oni powiedzieli, że musimy użyć czegoś, w czym jesteśmy dobrzy, a dobrzy jesteśmy w klockach. Więc użyjmy klocków do tego, żeby uratować firmę i żeby wymyślić coś ciekawego. I rzeczywiście okazało się, że ta metoda została opracowana po to, żeby generować niestandardowe pomysły, żeby wejść w głąb tematu, poznać źródło czegoś i okazuje się, że wiele rzeczy, które wymagają zgłębienia i zastanowienia się ta metoda właśnie Lego Serious Play jest w stanie załatwić. Ja ją bardzo cenię i często polecam swoim klientom, chociaż oni czasami tak na to patrzą „a będziemy budować z klocków, a co to w ogóle jest?”. Ale wielu klientów daje się przekonać do tego i wtedy bardzo doceniają.
Wojtek:
Super. Ja widziałem niejednokrotnie twoje posty na Linkedinie, stąd kojarzę właśnie to, że nie ma zbyt wielu facylitatorów, którzy w tej metodzie prowadzą szkolenia, warsztaty, więc to jest ciekawe. teraz drugie pytanie – jak Ty rozumiesz rozwój osobisty?
Małgorzata:
No też nie ukrywam, że trochę przygotowałam się do odpowiedzi na to pytanie. Pamiętam też, że je zadajesz. Dla mnie rozwój osobisty to jest takie uporządkowana suma dążeń do tego, żeby czuć się coraz lepiej ze sobą.
Tutaj ważne są te poszczególne elementy tej zbitki, którą sobie stworzyłam na potrzeby tego dzisiejszego spotkania i mówiąc o tym uporządkowanych dążeniach i sumie dążeń, mam na myśli, że to jest coś, co robimy w sposób zaplanowany, przemyślany, do czego często się przygotowujemy, coś co planujemy i zastanawiamy się, jak zrobić najlepiej, żeby zajęło nam najmniej czasu albo żeby były najbardziej efektywne.
Natomiast do dążenie do bycia lepszym dla siebie i do bycia lepszym sobą, ale w takiej samoocenie właśnie ważne jest tego punktu widzenia, żeby zastanowić się nad tym, jak ja się czuję ze sobą i żeby być lepszym nie dla kogoś, żeby mnie ktoś ocenił, jaka jest moja jakość, tylko żebym ja sama uznała, że mam satysfakcję z tego, jaka jestem. I ten rozwój osobisty powinien mnie dawać satysfakcję z tego, jaka jestem.
Wojtek:
Bardzo mi się podoba to, co powiedziałaś, ale też tak naprawdę o rozwoju sobie porozmawiamy jeszcze za chwilę, bo jesteś wziętą trenerką z wieloletnim doświadczeniem kilkunastu lat. Więc tutaj o rozwoju osobistym i generalnie o rozwoju możesz powiedzieć wiele z obserwacji tego, jak się zachowują grupy, a później tego, jak wygląda ewentualna ewaluacja tego, jak przyswoili pewne rzeczy ze szkoleń. Bo tak przyznam, że o tym też bym chciał z tobą porozmawiać. No i przechodząc do rzeczy w takim razie, jak po tych latach prowadzenia szkoleń, warsztatów, ale i sesji coachingowych widzisz wpływ, jaki ma właśnie to, co robisz na rozwój osób, z którymi pracujesz, którym pomagasz, bo jesteś pomagaczem.
Małgorzata:
Tak, rzeczywiście ta moja tożsamość wspieracza mocno ustawia mi to, jaka jest moja rola wobec osób, z którymi się spotykam. Mam takie spostrzeżenia od wielu już lat, że ja jestem jedna, a tych ludzi, z którymi się spotykam, jest bardzo wielu.
Natomiast oni się widzą ze mną dosyć incydentalnie. W ogóle bycie trenerem to jest incydentalne towarzyszenie ludziom w jakimś wycinku tego, kiedy się rozwijają, najczęściej jest to sala szkoleniowa, czyli powiedzmy 2 dni kiedy ja ich widzę i czasami oczywiście są jakieś działania przedszkoleniowe, czasami poszkoleniowe, czasami uzupełniamy to jakimś coachingiem, ale tak naprawdę to jest tylko wycinek, to jest moment czasu.
Ostatnio zauważyłam, że trochę mam pewien niedosyt w tym, że nie wiem jak toczą się dalsze losy tych uczestników. Nie wiem, na ile oni korzystają z tego, co ja im podpowiadam. Czasami mają ogromny power na koniec szkolenia i mówią sami osobiście albo mówią w ankietach po szkoleniowych, że super temat, że świetnie się pracowało, że mam tyle inspiracji. Jak robię im tak zwane zobowiązania poszkoleniowej pytam ich o to, jak użyją tej wiedzy, to oczywiście mają całą masę pomysłów na to, co zrobią po szkoleniach, natomiast ja tego nie wiem co się dalej z nimi dzieje. Czasami mam kontakt z ich przełożonymi, więc mogę ich trochę podpytać, czy są jakieś efekty, czy ich nie ma i bardzo często jest tak, że są oczywiście.
Natomiast mam taki trochę dyskomfort, że nie wiem co się dzieje dalej po tym, kiedy ja się z nimi spotkam i dlatego już od pewnego czasu mam taką ideę, żeby nakłaniać wszystkich, których spotkam do tego, żeby mieli wpływ rozwojowy na innych, żeby oni siebie na wzajem na przykład wspierali w rozwoju. Kiedyś nawet zrobiłam takie ćwiczenie, w którym zaprosiłam uczestników szkolenia do tego, żeby zobowiązania poszkoleniowe wysłali sobie nawzajem w postaci e-maila na wzajem do siebie. Tak każda osoba wybierała sobie kogoś z grupy i wysyłali do siebie te zobowiązania, a następnie mieli sobie obiecać, że po dwóch tygodniach każdy z nich zapyta tą drugą osobę, jak ci idzie realizacja tego zobowiązania, co zrobiłeś, czego dokonałeś, co ci się udało, coś się nie udało, w takim sensie, czy ci rzeczywistość sprzyjała tak, bo udało się czy nie udało mówi o wpływie rzeczywistości takiej mniej zależnej od nas. Rzeczywiście jest tak, że kiedy inni wpływają na nas, to mamy większe poczucie tego, że ktoś nas pilnuje, że ktoś jest w pobliżu kto dba o ten nasz rozwój, a nie tylko incydentalnie spotkany trener czy coach.
Wojtek:
To trochę jak w atomowych nawykach taki partner, który pilnuje tego, czy ten nawyk jest zbudowany w sposób prawidłowy, albo czy go z siebie wyrzucasz, bo jeśli mówimy o takim nawyku, który ma negatywny na ciebie wpływ, a masz taką informację później, że to działa, że ci ludzie, którzy to deklaracje złożyli, oni faktycznie ją wypełniają, piszą do siebie te maile sprawdzają, jak to się dzieje.
Małgorzata:
W tamtej sytuacji ja to sprawdziłam, bo miałam okazję pracować z tą samą grupą przez dłuższy czas i rzeczywiście było tak, że się wspierali, że nakręcili się trochę na wzajem na to, że będą siebie kontrolować pod tym hasłem kontrolowania, a może mniej wspierania, to trafiło do nich, więc sprawdzali się nawzajem, co kto zrobił, ale no czasami w grupach nie mam takiej możliwości, żeby się tego dowiedzieć tak naprawdę.
Wojtek:
To wiesz podrążę trochę ten temat, bo ja byłem uczestnikiem wielu szkoleń i kilka szkoleń też miałem okazję poprowadzić i też ubolewam nad tym, że jeśli to było szkolenie dla kogoś z zewnątrz, to faktycznie też tracę wpływ na to, co się dzieje dalej i jest dokładnie tak, jak mówisz, kiedy osoby po szkoleniu czy to w formie ankiet, czy jakiejś już takich opinii czy rozmów po szkoleniu kuluarowych, mówią o tym, jak doceniają to, co się wydarzyło w ostatnim czasie, godzinach czy dniach. Natomiast później już nie wiemy, jak czytał euforia opadła, przespali się z tym, zluzowali, powiedzieli, no tak, ale i tak się nic nie zmieni na przykład tak, bo tak bardzo często jest w korporacjach i tu akurat jestem czasem świadkiem tego, kiedy nie wiem mój zespół jest bierze udział w jakimś szkoleniu, a później opowiada, jak inni uczestnicy tego szkolenia do tematu podchodzili. Znasz trochę to zaplecze, więc tak to wygląda.
Tylko co można byłoby zrobić, co trenerzy tak jak ty też mogliby zrobić, żeby to zostawało w tych ludziach, żeby zostawało nie tyle, nawet w samych ludziach, tylko żeby zostawało w tej organizacji, która finansowała szkolenie tych ludzi? Firmy mają jakieś budżety, realizują te budżety na różny sposób. Są firmy, które robią to lepiej i są firmy, które po prostu zrealizowały budżet. Te, które robią to lepiej i mają jakiś plan, pomysł na to, jak później walidować to, co się wydarzyło na szkoleniu, czy to zostało zastosowane. Słyszałaś być może też o takich firmach jak to przebiega, albo jakie sugestie powinny być dla takich właścicieli menedżerów, którzy wysyłają swoje zespoły na szkolenia, żeby to później zadziało się?
Małgorzata:
Tak. Mam nawet takiego jednego klienta, którego mogłabym uznać za modelowy przykład. To jest wielka międzynarodowa korporacja z takim źródłem japońskim i oni się zajmują samochodami, także nie wymieniając nazwy tego klienta myślę, że wszyscy się zorientują. Jest to firma, w której dyrektor taki cały na Polskę zajmuje się swoimi bezpośrednimi podwładnymi, czyli całą taką kadrą menadżerską, na którą ja mam wpływ taki rozwojowy, incydentalne poprzez właśnie spotkania szkoleniowe. Tam odbywa się to w ten sposób, że oni po szkoleniu rzeczywiście mają też zobowiązania, ale ten dyrektor do mnie dzwoni i pyta „Małgosia, to co ja mam teraz zrobić” i on oczekuje ode mnie pewnych wytycznych, co do tego co sam ze swojej strony ma konkretnie zrobić, żeby przypilnować efektu mojej pracy.
My się zawsze umawiamy na to, co ja zrobię przed szkoleniem i co on zrobi i my już przed szkoleniem wiemy tak naprawdę na co ja mogę liczyć z jego strony. On nigdy nie ma wątpliwości co do tego, żeby ten czas był dobrze wykorzystany na szkoleniu, to musi się dużo wydarzyć po i on sobie rozpisuje pewne działania w stosunku do każdej pojedynczej osoby i wie co z każdą z tych osób zrobi po tym szkoleniu, o co ma ich zapytać, kiedy ma ich zapytać, jakie maile ma im wysyłać, o co ma ich pytać na statusach bezpośrednio co tydzień wtedy, kiedy się spotykają i ja wiem i mam taką pewność, ponieważ pracuję z nimi od kilku lat wiem, że oni rzeczywiście są przez niego pytani o te różne rzeczy, o efekty, o użycie, o skutki, o to, co im wychodzi, a co im nie wychodzi, bo ma prawo im część rzeczy nie wychodzić.
Kiedyś było tak, że po szkoleniu, które zrobiliśmy bodajże była to metoda grą. Nagle się okazało, że jak poszli do swoich ludzi i chcieli to przeprowadzić, to strasznie się pogubili. I oni przyznali się do tego rzeczywiście temu dyrektorowi, powiedzieli mu nam, to nie wychodzi, tu sobie nie radzę, tam nie byłem w stanie czegoś docisnąć tutaj wygenerować tak dalej i nagle się okazało, że on mówi Małgosia przyjedź jeszcze raz zrobimy takie 2 – 3 godzinne uporządkowanie tej wiedzy, jeszcze raz sprawdzimy, co możemy zrobić, żeby im to lepiej poszło i oni przyjechali z tymi swoimi bólami i rzeczywiście opowiedzieli o tym, z czym się mierzą i my przez te 2 – 3 godziny zrobiliśmy sobie takie refreshing, bo bodajże tam miesiącu czy dwóch i oni później wystartowali dużo lepiej i nagle się okazało, że przypilnowane używanie tej wiedzy rzeczywiście u siebie w firmie, kiedy ona się rozchodzi, kiedy się nie udaje, na przykład z przyczyn zewnętrznych, bo pracownicy inaczej reagują niż kolega w trakcie ćwiczeń na szkoleniu, na szkoleniu wszystko wychodziło, a w praniu pracownik inaczej nagle odpowiada, tak i to jest normalne.
I teraz, jeśli nie ma tego wsparcia, to ten uczestnik szkolenia mówi ” a nie, to chyba jednak głupia metoda jest, to się nie udaje, to ja tego nie będę robił”. Bo się nie udaje. Czyli w sensie nie robi się samo, ja chcę to zrobić, a to wychodzi inaczej niż sobie zaplanowałem.
Dlatego moim zdaniem to jest modelowa sytuacja, kiedy mam duże wsparcie ze strony szefów, ale nie ukrywam, że to wymaga dużego zaangażowania właśnie po stronie przełożonych czy osób, które mają kontakt z tymi uczestnikami, to mogą być HR-y, to mogą być jakieś inne osoby, to mogą być mentorzy, trenerzy wewnętrzni, to mogą być koledzy, koleżanki z grupy, ale ktoś powinien być takim wsparciem w tym, żeby tej wiedzy używać, żeby ją sprawdzić, przetestować i później ewentualnie jakoś uzgodnić jeszcze co można robić inaczej.
Wojtek:
Bardzo z jednej strony zainteresowało mnie to, co powiedziałaś, a z drugiej strony to pokazuje też, że to jest bardzo trudne, bo szkolisz przez wiele lat, szkolisz wiele firm, wiele zespołów, a raptem pewnie nie wiele zespołów ma takiego szefa, który dzwoni do ciebie, czy do firmy, którą reprezentujesz, bo czasami przecież wykonujesz zlecenia dla innych firm i mówi, ja chcę później widzieć progres, ja chcę widzieć postęp i co mam zrobić ja, bo przecież nie muszę tego wiedzieć, ale to jest też duża odwaga tego menadżera, że on powie co ja mam zrobić tak, czyli nie wychodzę na czy też nie gram człowieka, który pozjadałem wszystkie rozumy, jestem menadżerem, więc ja sobie poradzę z tym, ja ich zapytam, jak było na szkoleniu, tak i tak, pogłębię to pytanie powiedzmy i to zamyka temat. No to nie zamyka tematu.
Więc tutaj jakby faktycznie twoje wsparcie takiego managera czy innych menadżerów, którzy byliby tym zainteresowani, danie takiego gotowego zestawu wspierającego walidację i rozwój później tych ludzi w ramach tych kompetencji, które rozwijali na szkoleniach, to jakby to kółko się zamyka wtedy. Czyli jakby jest ten cały cykl, bo szkolenie samo w sobie nawet, jeżeli ktoś bardzo chce przyswoić tą wiedzę z tego szkolenia, to jest tylko kawałek tego tortu, a on się robi pełny w momencie, kiedy zamyka się cały proces, kiedy widzi jeszcze efekty tego czego się nauczył, to już w ogóle. No to jest taki efekt wow, a teraz mi idzie lepiej, to jest coś o tym.
To jest też taka duża myślę przewaga tego kontaktu bezpośredniego z osobą, która szkoli, z trenerem lub opiekunem klienta, bo to też może czasami się tak odbywać w większych organizacjach, większych firmach, gdzie dana firma ma swojego opiekuna i on już rozmawia z trenerem, nie ma tej rozmowy bezpośredniej albo się gdzieś wymieniają kontaktami. To pewnie jest różnie organizowane.
Ale teraz w ostatnim czasie, sama wiesz, bo Ciebie też z pewnością to dotknęło od momentu, kiedy pojawiła się nasza ulubiona pandemia, to cały rynek szkoleniowy tych szkoleń offline przestał niemalże istnieć. Jakby bardzo nie wiele firm decydowało się na to, żeby w małych gronach, przy dobrze przygotowanych salkach, odległościach, pleksach i wielu innych obostrzeniach takie szkolenia przeprowadzać. Natomiast nie ukrywajmy wiele takich szkoleń przeniosło się do online i ty również w online takie szkolenia prowadzisz. Jak byś chwilę powiedziała o tym, jaka jest największa różnica dla ciebie, osoby prowadzącej takie szkolenie, ale też pewnie masz obserwacje osób, które biorą udział w takich szkoleniach jak oni widzą szkolenie online, a takie, w którym brali udział wcześniej na salce szkoleniowej. Jak to wygląda obecnie?
Małgorzata:
No to może ja najpierw wygłoszę pewien statement. To znaczy ja nie lubię szkoleń online. Mogę się do tego przyznać i nawet może to usłyszeć większość moich klientów. Ja chyba zresztą mówię o tym dosyć otwarcie. Są tacy moi klienci, którzy od razu powiedzieli, my nie przyjdziemy na online, nie ma mowy, przeczekamy i poczekamy, aż przyjedziesz do nas na salę.
Rzeczywiście widzę, że szkolenia online w ogóle nie wiem czy się powinny nazywać szkoleniami online. To powinny być tak zwane wprawki wiedzowe, może tak powinniśmy o tym powiedzieć. Dlatego, że online da się przekazać pewną wiedzę, bo chociażby podcasty, czyli słuchanie kogoś przez pewien czas jest jakąś inspiracją i pozyskaniem wiedzy skądś, ale w tym w tym procesie nie dzieje się de facto nic innego. Oczywiście można sobie zrobić jakieś ćwiczenia w grupach, w pokojach można jakieś karty wyciągnąć i zrobić online jakieś ćwiczenia, mam tablet z którego korzystam i robię różne quizy i tak dalej, ale ja tak naprawdę nie widzę co się dzieje w głowach tych uczestników i w ich sercach przede wszystkim, a to tam zostaje ta wiedza i umiejętności, a tego nie jestem w stanie przypilnować, chociażby z tego powodu, że ich nie widzę.
Dlatego, że większość osób, która uczestniczy w szkoleniach, nie chce włączyć kamery. Dla nich to jest dyskomfort. Oni mają takie poczucie, że być może ktoś ich nagra, że będzie to niezręczne. Tłumaczą się często tym, że nie mogą włączyć kamery, bo wtedy Internetu nie wystarcza i nie będą słyszeli, nie będą mogli się mówić nic do mikrofonu. Także wymówki są różne, ale prawda jest taka, że dla mnie to jest ogromna utrudnienie, bo zdarzyło mi się poprowadzić szkole w którym ja mówiłam do tych takich bąbelków z inicjałami na tym komputerze i tak naprawdę nie wiedziałam, co się dzieje po drugiej stronie w ogóle.
Także to jest ogromna różnica, nie ma procesu grupowego, nie dzieje się nic między uczestnikami, nawet jeśli ktoś coś mówi, to trudno jest mu wejść w słowo, a czasami ludziom się nasuwają pewne rzeczy dlatego, że słyszą coś innego i na sali mogą nagle dopowiedzieć, mogą zwrócić jakiś głos w dyskusji, a tutaj takiej możliwości nie ma, bo trzeba mówić osobno jedna osoba, później druga, po to, żeby te głosy się nie nakładały. Jest to bardzo duża trudność i uważam, że to nie jest dobry sposób na to, żeby robić tylko szkolenia online. One mogą być świetnym uzupełnieniem procesu. Może być na przykład tak i i proponuje niektórym klientom już takie rozwiązania, że spotykamy się na 2-3 godzinne spotkanie online, gdzie ja mówię o pewnych elementach wiedzowych, które chcę, żeby ludzie poznali po to, żeby mogli przyjechać na szkolenie jednodniowe wtedy i wtedy od rana do nocy tniemy po prostu ćwiczenia do upadłego. Robimy scenki, robimy ćwiczenia w grupach i tak dalej, ale oni już pewną bazę mają, a mogą skorzystać z tego, że przy online nie muszą przyjeżdżać, nie muszą nocować, nie muszą wyjeżdżać z domu, nie muszą opuszczać miejsca pracy i tak dalej. Więc to ma swoje plusy. Ale to nie jest wystarczający sposób na to, żeby się czegoś trwale nauczyć.
Wojtek:
Zgodzę się z Tobą. Nawet aplikacje czy też próby takiego łączenia w mniejsze grupy uczestników szkoleń, żeby pracowali w grupach, nie masz wtedy nad tym takiej kontroli. Kiedy masz ich wszystkich w jednej sali porozstawianych po kątach albo powiedzmy tam jedną grupę, wyeksplodujesz gdzieś poza tą salkę szkoleniową, to i tak masz jedną grupę w jednej salce, a drugą w drugiej. A u jako trener musisz się przełączać między różnymi pokoikami, słuchać, moderować, próbować moderować. Faktycznie jest to trudne, a to mówienie do inicjałów jest jakąś zmorą. Ja jak prowadziłem takie warsztaty i webinar powiedzmy, to jest taka forma, kiedy wiesz, że to raczej ty mówisz i nie ma tej interakcji, ona się dzieje gdzieś na czacie, jak masz jeszcze kogoś, kto w tej grupie jest taką osobą kontaktową, to widać, że na tym czacie się dzieje, ale to jest coś innego.
Natomiast takie szkolenie czy warsztat jak do lustra, nawet gorzej, bo jeszcze w lustrze coś widzisz. A tutaj po prostu nie dość, że nic nie widzisz, masz czarny ekran, widzisz czasami swoją prezentację, być może czy coś, co puszczasz jakiś fragment filmu i jeszcze patrzysz w taki zielony punkcik, który się świeci i i po prostu oczy już bolą. To jest faktycznie trudne.
Ja też jestem takiego zdania, że te szkolenia, które odbywają się w salach na pewno dają dużo więcej wartości dla grupy, bo tu mówimy o grupie.
Na razie powiedziałaś o takim dyskomforcie, jakby swoim jako trenera i ja to doskonale rozumiem, bo jeśli trener czuje się dobrze w ramach swojej przestrzeni, którą ma do zagospodarowania, to automatycznie cały proces ten, o którym mówisz nie tylko wiedzowy, ale ten również praktyczny z ćwiczeniami odbywa się zupełnie inaczej niż jeżeli nie ma tego komfortu, bo patrzysz w ekran, gdzie jeszcze nic nie widzisz, tylko inicjały. Więc to jest faktycznie trudne. A jak grupy na to reagują? Jaki masz feedback od tych, którzy biorą udział w takich szkoleniach, a przecież też na pewno brali udział w szkoleniach takich tradycyjnych offline owych jak oni to odbierają?
Małgorzata:
Myślę, że dosyć podobnie, znaczy doceniają te plusy, które daje online. Czyli właśnie to nie wyjeżdżanie z domu i oszczędność czasu przede wszystkim, bo to jest niewątpliwie duża oszczędność. Natomiast też mówią o tym, że uczą się mniej, że mniej im zostaje w głowie, że nie przeżywają pewnych rzeczy, dlatego, że uczestnik na szkoleniu odbiera całym sobą to, co jest się dzieje na sali, odbiera mnie, moją energię, odbiera energię uczestników, czasami się nawet pokłócą o coś im się nie spodoba. Wtedy wszyscy inni, którzy są dookoła, też czują tą energię tej złości, tej niezgody, mają swoje stanowisko w danej kwestii. Natomiast kiedy jest się na spotkaniu online to nie ma takiego poczucia, że to też jest moje, że ta dyskusja gdzieś mnie dotyczy, bo te rozmawiają jakieś dwa okienka ze sobą.
Dlatego ja wierzę w to, żeby skorzystać z pewnej wiedzy czy z umiejętności, które są zasiane na szkoleniu, trzeba to przeżyć i trzeba mieć w sobie taką gotowość do tego, żeby wynieść to za szkolenia. Czasami pyta się uczestników co wyniosłeś ze szkolenia i najczęściej poza długopisem tam się niewiele pojawia w tych ankietach. Czasami jak się pytamy, co tam na szkoleniu, a kotlet był za mały. No to takie mamy, taki mamy feedback poszkoleniowy. Natomiast takie bardziej świadome osoby one mówią, wychodzę z takim powerem. Nie usłyszałam jeszcze, żeby po online ktoś mi powiedział, że wychodzi z powerem, z taką gotowością do przetestowania trudnych rzeczy, a użycie tego co było na szkoleniu jest naprawdę trudne, bo wymaga wyjścia poza te standardy, które się robiło do tej pory, poza coś, co jest bezpieczne, poza coś, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, poza coś, co się sprawdzało do tej pory, jakkolwiek nie byłoby to idealne, to się sprawdzało. Więc żeby zrobić coś nowego, trzeba zrobić ogromny krok taki do przodu przełamywania siebie i na to trzeba mieć motywację. Więc ja na sali jestem w stanie to uzyskać, w online-ach jest to trudno.
Wojtek:
W online-ach jest to trudne, ale tu znowu można by odbić piłeczkę i powiedzieć, no to jest znowu przełamywanie barier i takich niedogodności, które jako trenerzy teraz doświadczamy w takim życiu online-owym. Którzy powiedzieli, no co tam trudno, no online, no to trzeba robić online, nie wiążą z tym tak serca jak ty, to wtedy jakoś to idzie. Natomiast jeżeli ty czujesz i widzisz, że ta grupa nie reaguje tak, jak byś chciała, żeby reagowała to jest trudniej po prostu i pytanie, na ile można to zmienić, na ile można to zrobić? I tutaj też chcę zapytać ciebie właśnie przy okazji tego jak efektywnie tak naprawdę jako uczestnik takiego szkolenia, mogę przyjąć to wsparcie, którego trener mi udziela, dzieląc się swoimi radami, dając mi gotowe, być może zestawy ćwiczeń czy takich rzeczy do zastosowania, jak to efektywnie wykorzystać, żeby to szkolenie online-owe nie było tylko takim wiedzowym szkoleniem, ale też żeby coś praktycznego później zostało?
Małgorzata:
Wydaję mi się, że przede wszystkim warto rozmawiać z trenerem. Nie wiem, jak inni prowadzą online. Mogę się tylko domyślać, ale moje szkolenia i to zarówno online, jak i na sali, głównie składają się z zadawania bardzo trudnych pytań uczestnikom takich, które poruszają ich myślenie, które powodują, że mają mieć jakieś refleksje.
Dlatego, że ja wierzę w elementy takiej neuronauki i taka pętla usta – uszy powoduje, że pewna treść krąży jakby po głowie i ten mózg tam jest kilka razy zahaczamy, bo słyszymy co mówimy i dzięki temu przerabiamy tą treść na coś co zostaje w mózgu, jakby w większej ilości miejsc w mózgu ta treść się zapisuje, czyli trzeba po prostu dużo rozmawiać. Trzeba pytać trenera, pytać siebie nawzajem o różne rzeczy, nie przysypiać przede wszystkim, nie chcieć w tym samym czasie odebrać jeszcze maili albo sprawdzić sobie, co mam jeszcze w raporcie do zrobienia, trzeba się naprawdę skupić właśnie.
Dlatego, że jest to takie trudne to większe skupienie daje nam większe szanse na to, żeby czerpać z tego spotkania. Warto rzeczywiście wykorzystywać czas w ćwiczeniach, nawet jak nikt nie patrzy, bo trener w online nie patrzy cały czas, bo nie może być we wszystkich grupach jednocześnie we wszystkich pokojach, ale jeśli będziemy robić te ćwiczenia, które trener zaleca, o które prosi, a one są najprawdopodobniej dobrze przemyślane, dobrane i naprawdę mają trenować te rzeczy, których się uczymy, to też jesteśmy w stanie czerpać dużo więcej. Zapytać na koniec szkolenia będąc uczestnikiem czy możesz coś jeszcze powiedzieć. Rzadko słyszę to na online-ach, natomiast na szkoleniach takich stacjonarnych zdarza mi się, że podchodzą uczestnicy, pytają o coś, rozwiewają sobie jeszcze jakieś swoje wątpliwości, często zgłaszają się w trakcie, że czegoś nie rozumieją, że mówią, a ja to czuję albo zrozumiem inaczej. Więc warto jest też w trakcie online robić to samo, nie poddawać się temu, że mam słuchać i mam przyjmować do wiadomości pewne rzeczy, bo przyjęte do wiadomości nie jest używanym i nie działa po prostu.
Wojtek:
Dobrze, że to powiedziałaś dlatego, że kuluary na szkoleniach offline-owych potrafią pięknie uzupełnić jakąś treść albo rozwiać czyjeś wątpliwości i to jest ten moment, kiedy czekasz na miskę z zupą albo na jakiś talerz z drugim daniem to tu przy stole jest dyskusja. Czasami jak jest jakaś przerwa typu kawa, kawa ciastko to też jest jakaś dyskusja. Trener wtedy zawsze jest ciągnięty za rękaw.
Małgorzata:
Wetnę się i powiem ci przykład, bo jest ilustrujący to. Mi się często zdarza, że ludzie przy obiedzie wychwytują pewne rzeczy, które przed obiadem były na szkoleniu. Na przykład rozmawiają między sobą i mówi ktoś o to było pytanie otwarte, ja mówię ty brawo normalnie i ja już mam taki power w środku, albo słuchają siebie na wzajem i mówią, ty, to jest bardzo mocne pytanie coachingowe.
Teraz ja widzę, że oni przeżywają cały czas, nawet w trakcie tego obiadu i wychwytują u siebie albo mówią, to jest negatywne stwierdzenie, bo uczymy się języka pozytywnego, uczymy się pozytywnie budować komunikaty do innych i tak naprawdę to jest największa nagroda dla mnie, kiedy ja widzę, że oni wychwytują i przenoszą do rzeczywistości, to co się dzieje w tej nierzeczywistości, czyli na sali szkoleniowej, która jest sztuczna.
Wojtek:
Czyli przeżywają jeszcze to, co było na ostatnich godzinach szkolenia, czy przed przerwą. Bo to tak różnie bywa też z tym skupieniem umówmy się, nawet w offline, kiedy nie ma jakiegoś żartu, dowcipu jakiegoś przerwania takiego, to czasami ta monotonia też usypia tych naszych uczestników szkoleń.
Małgorzata:
Tak ja mówię o nich – uczestnicy, ludziska, czasami o nich mówię, pytam ich, mówię kobitki, faceci bardzo różnie ich nazywam. Natomiast uczę się też imion i to jest fajne, bo zauważyłam, że kiedy mówi się do ludzi po imieniu są bardziej uważni, to w ogóle jest taka teoria psychologiczna, która mówi, że własne imię jesteśmy w stanie wysłyszeć nawet w sali, w której jest gwar. Rzeczywiście kiedy mówię do nich po imieniu, to bardziej zwracają uwagę na to, że komunikat jest do nich kierowany.
Wojtek:
To fakt jak ktoś mówi po imieniu do ciebie, to też czujesz taką sympatię od razu do kogoś, że zapamiętał imię, że coś utkwiło, być może w jego głowie na temat ciebie, Twojej osoby. Dlatego ten cykl na początku tych głównie szkoleń online-owych, kiedy ktoś musi siebie przedstawić w jakiś ciekawy sposób też powoduje, że łatwiej nam zapewnić tacie takie imiona. Chcę podrążyć trochę temat dalej online, bo mamy teraz taką dobrą chwilę, kiedy te szkolenia offline-owe wróciły, kiedy coś się dzieje, kiedy nawet wróciły konferencję niemalże offline-owe i widzę, jak ludzie są spragnieni tego offline, jak są spragnieni tego kontaktu, tego przebicia żółwika, czy nawet podania sobie ręki, bo umówmy się, że trochę już jakby mamy dosyć i i nawet podajemy sobie rękę i różne tam inne rzeczy, których jeszcze w kwietniu ubiegłego roku to w ogóle nie byłoby mowy o tym. Zresztą nota bene dopiero co skończył się, czy nawet trwa powiedzmy, bo rozpoczął się w sobotę Pyrcaster, czyli nasza konferencja podcastowa, która w tym roku ma specyficzny model video i widzimy zupełnie inny przebieg konferencji niż tej online-owej w ubiegłym roku i zupełnie inne obie w stosunku do tej, która była offline-owa i staniemy na głowie myślę, żeby w przyszłym roku jednak był offline, bo ludzie też już tego chcą. Oby tak zostało, natomiast nie wiemy, jak będzie. To co jest pewne to, że nie wiemy jak będzie. Ludzie się też powoli już przyzwyczajają. Ja od początku pandemii praktycznie nagrywam wszystkie rozmowy z gośćmi online i też już czasami mam przesyt i też już chcę spotkać się w offline i tam nagrywać i pewnie do tego doprowadzę. Ale powiedzmy, że też w międzyczasie te szkolenia, które były organizowane przez moją firmę, czy te, które ja prowadziłem, one też były online. No to wiemy już jak wyciągnąć jak najwięcej z takich szkoleń online. Ale jest jeszcze druga noga rozwoju osobistego, rozwoju kompetencji zawodowych, kompetencji osobistych, czyli coś, co mogliśmy robić zawsze nawet przed pandemią, a teraz mamy jakby większą świadomość obecności tego rynku szkoleniowego, mówię tutaj o kursach online.
Nie pytam bez jakby takiego podtekstu, bo jak wiesz zrobiłem też swój kurs i jestem ciekaw teraz tego co dzieje się w momencie, kiedy ten kurs jest dobrze zrobiony, kiedy kurs jest średnio zrobiony. Mamy możliwość korzystania z kursów online. Mamy możliwość szerokiego wyboru tego samego tematu z różnych źródeł, w różnych wariantach cenowych. Już się na coś zdecydujemy. I teraz co takiego musi się zadziać w takim kursie online, żeby spełnił on swoją rolę, żeby nauczył przeprowadził przez dany proces, którego chce się nauczyć zgodnie z tematem tego kursu i zawartością.
Małgorzata:
Jestem absolwentką twojego kursu i niezwykle sobie cenię tą swoją rolę, którą mi nadałeś gdzieś na początku, czyli takiej osoby, która może ciebie wspierać w tym, żeby kurs doskonalić i wyobrażam sobie, że to, co robiliśmy jako ta pierwsza grupa, która kurs kończyła, czyli tacy testerzy, tak naprawdę, to było bardzo cenne, że korzystałeś z tych podpowiedzi, które my ci gdzieś tam składamy i proponujemy ci pewne rozwiązania.
I mnie się wydaje, że to musi się zdarzyć. Musi się zdarzyć drugi człowiek, to znaczy po tej stronie komputera, gdzie ja korzystam z kursu siedzi człowiek, ale tam po tej drugiej też musi ktoś być. To znaczy, kiedy ja widzę tylko treść migającą mi na ekranie i tam jest jakiś człowiek, taka gadająca głowa, to dla mnie to się niczym nie różni od tego, co mogę przeczytać w książce, czy obejrzeć na jakimkolwiek filmiku na Youtube, to jest po prostu treść, która, jeśli ja ją potrzebuje, to ja ją sobie przy swoje z dowolnego miejsca i kursy pod tym względem są dosyć fajne, aczkolwiek rzeczywiście mam kilka kursów kupionych, do których zajrzałam i których nigdy nie skończyłam i ledwo je zaczęłam tak naprawdę, mimo tego, że były drogie, bardzo fajne albo markowe, na przykład robione przez takie osoby, które są znane w jakiejś dziedzinie. Ja myślę, że kurs internetowy ma sens w dwóch przypadkach. Wtedy, kiedy chce bardzo szybko posiąść jakąś wiedzę, po prostu chce się czegoś dowiedzieć na szybko i wtedy kurs daje mi taką możliwość, bo ma tą wiedzę pewnie ładnie usystematyzowaną i mogę sobie taki kurs, który jest udostępniany all along, czyli w całości od razu mogę sobie obejrzeć to nie wiem przez jeden weekend i mieć tą wiedzę już od razu jakby u siebie uporządkowaną, ale to samo mogę mieć czytając sobie książkę.
Natomiast druga rzecz to są kursy, które są wspierane wszystkimi rzeczami około internetowymi, czyli na przykład grupa na Facebooku, czyli na przykład wsparcie osoby, która jest autorem kursu, wsparcie pozostałych uczestników, którzy biorą w tym udział, jakiegoś rodzaju wyzwania towarzyszące, zadania, które trzeba robić. call to action, które jest wkładane w poszczególne filmiki mówiące o tym po obejrzeniu tego filmiku zrób to i tamto odeślij mi, to ja to sprawdzę, dam ci feedback, czyli wtedy, kiedy jestem w kontakcie z drugim człowiekiem po drugiej stronie, to ja się rzeczywiście uczę dlatego, że ktoś mnie dopinguje, ktoś mi pomaga, tu nawet nie chodzi o takie rozliczanie, bo przecież robię to z własnej woli i ja tego chce. Natomiast towarzystwo innych ludzi, czyli to co tak cenimy na sali jest naprawdę bardzo potrzebne również w tych szkoleniach online-owych. Myślę, że ten drugi człowiek jest tutaj kluczowy i to, co on zrobi z nami w tej wiedzy i to twoje wsparcie na przykład w kursie, którego mnie udzielałeś, doprowadziło mnie do pewnego sukcesu, czyli do otwarcia własnego podcastu. I rzeczywiście jest tak, że gdyby nie twoje pinkanie, twoje czasami wiadomości z pytaniami jak ci idzie, czego potrzebujesz, czego jeszcze nie wiesz, jak mogę ci pomóc, to są takie pytania, które mnie mobilizowały do działania. Ja potrzebuję tej mobilizacji. Ja na sali robię tą rzecz z uczestnikami, ich szefowie robią to po szkoleniu z nimi w pracy, a w trakcie kursów online musi też być ktoś taki, kto będzie o to dbał, o tą motywację do tego, żeby przetestować tą wiedzę i jej użyć.
Wojtek:
Przede wszystkim dziękuję, że to powiedziałaś. Właśnie też coś dobrze, że to powiedziałaś, dlatego, że ja jestem, nie mogę powiedzieć absolwentem kilku kursów, bo chyba żadnego z kupionych jeszcze nie skończyłem. To, co mnie najbardziej irytuje, denerwuje jako osobę, która kupiła ten kurs. Ja rozumiem, że to jest produkt masowy, bo tak bardzo często można powiedzieć, dlatego ja cieszę się, że mój kurs nie jest i chyba nigdy nie będzie, nie chciałbym chyba, żeby poszedł w taką stronę kursu masowego, bo mnie zależy na tym, żeby był ten kontakt z osobą, która ten kurs kupiła, która się chce dzięki temu kursowi czegoś nauczyć, coś zrobić tak jak w tym wypadku podcast.
Wracając do tego, co mnie denerwuje. Często w tych kursach na początku wpada dużo maili z automatu, takie które już masz dostęp, a jak ci tam pierwsza lekcja, zrób to zrób tamto, a później jest koniec. Później nic się nie dzieje. Ja potrzebuję takiego zaopiekowania i lubię, kiedy ktoś mnie pyta, jak ci idzie właśnie, czego potrzebujesz, widzę, że utknąłeś na trzecim module, co się takiego zadziało, czy nie masz teraz czasu po prostu, czy jest tam coś takiego, co jest blokadą i nie wiesz co dalej zrobić. Tego mi brakowało w każdym kursie jaki miałem. Tutaj faktycznie grupy na Facebooku i takie pinkowanie pomaga tak to czuje i ja też tego bym sobie życzył. Natomiast ciebie chcę zapytać o jeszcze inną rzecz, bo ten kurs jest kursem specyficznym można powiedzieć, dlatego, że on ma doprowadzić do wyprodukowania pewnych treści w formie podcastów i samo zdobycie wiedzy, o czym wiemy, nie zamyka tematu. Ja wiem, że ty się z tym mierzyłaś. Wiem, że z tym mierzą się różne osoby, nawet już te, które są w grupie kursowej, bo widzę, jak podchodzą do kursu. Jest coś takiego, gdzie w przypadku podcastu, ale pewnie też innych jeszcze rzeczy takich związanych z kursami jest jakaś blokada. Jest coś, co siedzi w głowie prawdopodobnie, co powoduje, że ja już wszystko wiem, ja już wydaje mi się, potrafię to zrobić, le nie robię tego. Miałaś coś takiego?
Małgorzata:
Absolutnie tak. My to jako rozwojowce nazywamy przekonaniami blokującymi. Często jest tak, że użycie nowej wiedzy czy nowej umiejętności, która nawet została przetrenowana, jest absolutnie blokowane przez jakieś szkodliwe przekonania, które mamy. Na przykład ludzie są głupi, ludzie są leniwi i jeśli menadżer wychodzi ze szkolenia z taką postawą, to niezależnie od tego, że ja 2 dni przeznaczyłam na uczenie go feedbacku i empatii, to on i tak wróci do swoich ludzi i powie, a tym jełopom to i tak się nic nie uda, to nie ma im co prawić jakiś farmazonów. Jeżeli ktoś ma przekonania, które go blokują to nie ruszy i teraz w kursie internetowym jest bardzo trudno pracować na przekonaniach, ponieważ one są niezwykle indywidualne.
Większość ludzi jest różna od siebie i każdy ma jakieś inne przekonania blokujące. Tak jak my jesteśmy w tej grupie osób, które mają stworzyć swój podcast, to każdy tam mówi coś. U mnie na przykład blokadą było to, że ja nie podołam obróbce dźwięku w komputerze, że ja nie będę w stanie tego ładnie obrobić, nie będę w stanie pociąć i tak dalej i mierzyłam się z tym. Są takie osoby, które mówią, nie lubię słuchać swojego głosu albo mówią podcast jest nieidealnie, jak ja go wypuszczę, przecież ktoś tego będzie słuchał. Tak naprawdę każda z tych osób ma jakieś swoje blokady i teraz bardzo trudno jest nad nimi zapanować. Bardzo trudno jest pomóc takiej osobie, bo tutaj de facto to przepraszam, że to powiem ze swojej perspektywy, ale to takie osoby się nadają albo na sesję coachingową albo na terapię. Tak naprawdę ktoś, kto jest autorem kursu nie powinien wchodzić w takie obszary. On może powiedzieć, ale spróbuj, ale przetestuj, odważ się, zachęcam Cię i być może inspiracja takiego guru i takiego mentora czasami popchnie taką osobę do przodu, ze mną tak było. Zresztą u ciebie w kursie akurat ten moduł obrabiania dźwięku jest zrobiony genialnie. Ja po pierwszych 10 minutach obejrzeniu tego filmika mówię „Jezusicku ja to będę potrafiła, ja dam radę, normalnie tutaj siadam i robię”. Autentycznie po tym jednym filmiku usiadłam i zrobiłam. I byłam z siebie tak niezwykle dumna, że powiedziałam sobie o nie teraz to już zrobię ten kurs, teraz to już nie ma tak, że się postaram albo spróbuje, ja go po prostu zrobię. To przekonanie moje ono zostało przepracowane przez to, że ja się odważyłam na to, żeby nad nim popracować, ale ja jestem trenerem i coachem, ja wiem, jak to robić i czasami we własnej sprawie też mi się to sprawdzi, oczywiście nie zawsze. Natomiast kiedy pracuję z innymi osobami, to rzeczywiście czasami potrzebna jest taka głębsza praca.
Wojtek:
Dzięki temu masz już 7 wypuszczonych i 8 podcast w drodze jak się nie mylę
Małgorzata:
Tak, odcinków jest już osiem.
Wojtek:
I to też jest tak, że z drugiej strony ja pozwalam sobie na to, że osoby jeżeli są na to otwarte, to daje jakieś nazwijmy to krytyczne, ale myślę merytoryczne informacje zwrotne na temat, tego co można jeszcze zrobić lepiej w danym odcinku, w danym materiale i mam nadzieję, że to tylko tak jest odbierane, a nie w żaden inny sposób, bo to chcemy robić to dobrze i każdy chce, żeby ten jego produkt, to dziecko, które powstało w bólach było faktycznie jak najlepsze i słuchane w przypadku podcastu.
Faktycznie tak jest jak mówisz, u ciebie ty powiedziałaś o bolączkach technicznych, czyli kwestii montażu, u innych jest to właśnie kwestia głosu, a u jeszcze innych to jest dwójka dzieci, które latają po mieszkaniu i i trzeba się nimi zająć i ten kurs po prostu jest gdzieś tam z tyłu, a jeszcze u innych to jest to, że oni kupili ten kurs i oni mają się zamiar nim zająć kiedyś, oni to zrobili z premedytacją, świadomie, trafili na dobrą cenę albo po prostu ich sprzedający przekonał i oni wiedzą, że ten kurs zrobią sobie kiedyś. Nie kończą czasem i nie kończą też z kilku powodów nie kończą, bo ich to przestało interesować albo dostali to czego potrzebowali już na wcześniejszym etapie niż na etapie końcowego kursu i nie czują potrzeby przerabiania dalej. Więc tutaj znowu trochę usprawiedliwiam twórców i samego siebie, bo ja przepracowałem chwilę na początku, że widzę, że ktoś kupił, ale nie ma postępu, ktoś się długo nie loguje w ogóle i tu wiesz ile energii czasu serca włożyłaś w dany produkt i tam się nie dzieje, a chciałoby się żeby się działo, więc no tak po prostu jest, ja mogę pingować, ja mogę pisać na grupie wiadomości bezpośrednio, bo to też robię do kursantów i czuję, że faktycznie czasem to pomaga, a czasem nie.
Jeżeli to jest kurs masowy, bo kupiło go naraz w jednej sesji w jednym okienku sprzedażowym jakkolwiek 100 -150 osób, to już trudno jest zrobić taką spersonalizowaną komunikację z każdym z członków zespołu, ale grupa tutaj pomaga, czyli jakby to, że w tej grupie nagle się robi kilkanaście kilkadziesiąt osób, które już mają różny poziom z doświadczeniem, czy różny poziom doświadczenia w danym temacie, to one też są w stanie sobie pomagać. Tego nie wiem, ale tu już ci mogę pomoc. Nie mogę posłuchać twojego odcinka i powiem ci jakościowo, merytorycznie fajnie się słucha, niefajnie, już się coś dzieje, to zrób tak i to też jest taka wartość dodana właśnie tak, jak powiedziałaś do tego kursu, kiedy ta forma jest wspierana właśnie przez grupę, przez takie sesje online, gdzie można się połączyć z twórcą lub z innymi uczestnikami kursu i sobie o danych tematach porozmawiać. No dobrze, to mamy sobie omówione tematy rozwojowe, tematy na sali, tematy online, mamy omówione nawet mój kurs co mnie też bardzo cieszy. Dziękuję ci za to. Natomiast ja jestem też ciekaw tego, o co też oczywiście pytam wszystkich swoich gości, co ty teraz za książkę albo za książki polecisz słuchaczom podcastu?
Małgorzata:
Chciałabym polecić książkę, która jest dla mnie książką roku, co prawda nie tego, a chyba dwa lata wstecz, ale jestem nadal pod ogromnym wrażeniem tej książki i uważam, że jest to biblia de facto dla wszystkich rozwojowców i osób, które chcą wspierać innych w rozwoju. To jest książka „Włam się do mózgu” Radka Kotarskiego. Pewnie ktoś już ją polecał u ciebie w podcaście.
Natomiast dla mnie ona ma ogromną wartość, dlatego, że jest to książka, która uporządkowała mi to, jak powinnam gromadzić pewną wiedzę, jak powinnam nią zarządzać, w jaki sposób powinnam się uczyć, jakie rzeczy wpływają na to, że ludzie uczą się lepiej albo gorzej. Radek opisuje tam całą masę badań takich naukowych, które potwierdzają to, że te tezy, które podnosi, są słuszne.
Myślę, że to jest bardzo wartościowa pozycja, która porządkuje trochę świat w ogóle uczenia się czasami też umiejętności. Tam historia za tą książką stoi taka, że on pozwolił swojej żonie wylosować przy pomocy piłeczki wrzucanej do kubeczku, jakiego języka obcego się nauczy, przy pomocy tych technik, które będzie testował i myślał, że wypadnie jakiś południowy język, który będzie przyjemny do nauki, a wypadł szwedzki. On się rzeczywiście przy pomocy tych technik nauczył się tego języka. Drugą rzeczą, którą testował, było uczenie się umiejętności i został takim tiper od piwa. Nauczył się i zdał egzamin dla osób, które oceniają piwo. Więc to jest książka, która pokazuje nie tylko teorię, ale też pokazuje praktykę, która za tym stoi za tą całą nauką.
Więc naprawdę polecam ją tym osobom, które chcą zgłębić temat wspierania innych w rozwoju, bo ta książka może być znakomitą podstawą.
Wojtek:
Super dziękuję. Słyszałem o tej książce. Faktycznie ktoś ją też już polecał, na półce jest, fragmenty jej znam, ale całej nie przeczytałem. To taka moja bolączka. Gosia, wiem, że jesteś aktywna na Linkedinie. Wiem że masz grupy na Facebooku. Wiem że masz stronę co najmniej tą, która nazywa się tak jak podcast, czyli Zaplecze Rozwojowe. Gdzie jeszcze ewentualnie życzyłabyś sobie kontaktu, albo gdzie odesłałabyś osoby, które chciałyby po podglądać, poczytać tego, posłuchać tego co tworzysz?
Małgorzata:
No, rzeczywiście, myślę, że najlepszym miejscem będzie Facebook czy Linkedin, bo to są takie dwa miejsca, w których staram się być najbardziej aktywna i strona Zaplecza Rozwojowego Jak najbardziej jest takim miejscem, gdzie można posłuchać podcastów, chociaż też w aplikacjach podcastowych jak najbardziej jest do tego dostęp. Prowadzę też bloga Sprytny Szef, tam prowadzę go nieregularnie, bo rzeczywiście jest tak, że czasami mam czas, żeby wpisać tam jakiś artykuł, czasami mniej, ale to jest taka moja idea tego, żeby uczyć szefów być sprytnymi w tym, co robią, a nie harować. Bo często szefowie mówią, nie mam czasu na coś, a jak mówią mi, nie mam czasu na rozwój swoich ludzi, to ja już się zastanawiam, a czas na to, żeby pracować z niedouczonymi masz. Okazuje się, że to się zawsze wtedy znajdzie ten czas, dlatego bycie sprytnym szefem myślę też jest bardzo cenne. Natomiast faktycznie strona mojej firmy vene.com.pl jest takim miejscem, gdzie można znaleźć jakiś kontakt bezpośredni do mnie, czy to telefoniczny czy mailowy i zdarza mi się odbierać albo odpisywać nawet czas.
Wojtek:
To takie zachęcenie na koniec, w takim razie. Dobrze to książka będzie podlinkowana na pewno, Twój podcast podlinkuję również i strony, o których mówiłaś, twoje miejsca w sieci także w tej w opisie tego naszego odcinka podcastu na stronie rozwójosobistydlakazdego.pl znajdzie się. Więc mnie pozostaje ci bardzo podziękować za tę rozmowę i trzymam kciuki za dalszy rozwój oczywiście twojego podcastu i tego czym się zajmujesz i oby ta nasza zewnętrzna przyczyna pandemiczna nie doskwierała nam zbyt, a raczej te sale były otwarte do prowadzenia szkoleń, bo tak jak powiedziałaś tam się czujesz najlepiej.
Dziękuję ci za wysłuchanie tej rozmowy do końca. Myślę, że z tych wskazówek, które Małgorzata przekazywała w kontekście tego, jak efektywnie szkolić się czy jak efektywnie korzystać później z tej wiedzy na szkoleniach, to jakby jedna rzecz.
A druga to to, że jeśli gdzieś tam z tyłu głowy krąży taki pomysł, że może kiedyś i ty chcesz nagrywać swój podcast, ale podobnie jak Małgorzatę coś ciebie blokuje, to jest ta sprzętowa kwestia montażu, kwestia twojego głosu, czy tego, czy ktoś będzie słuchał, to być może znajdziesz też odpowiedź na swoje obawy, w tym co mówi Małgorzata.
Raz jeszcze, dziękuję za wysłuchanie tego odcinka podcastu. Zapraszam też do polubienia profilu na Instagramie. Rozwój Osobisty dla Każdego albo w Wojciech Strózik tak mnie znajdziesz. I do usłyszenia już za tydzień w piątek z kolejnym odcinkiem podcastu. Wszystkiego dobrego.