Przyznam, że Google zaskoczył mnie po raz kolejny, a raczej jego użytkownicy. Kiedy wyszukuję obrazów z hasłem motywacja to 90% obrazów nawiązuje do aktywności fizycznej.
Dlatego kiedy wpisałem motywacja do… zaskoczył mnie wyświetlony wynik.
Motywacja do pracy i nauki przed ćwiczeniami…
No dobrze.
Jak jest w rzeczywistości z poszukiwaniem motywacji? Czy na pewno najczęściej szukamy motywacji do pracy? Nie sądzę.
Praca nawet jeśli nie jest Twoją pasją i nie przepadasz za nią to motywacją do pójścia do pracy jest zwykle ten ulubiony dzień w miesiącu, kiedy dostajesz przelew.
Dodatkową motywacją do pracy jest fakt, że coś w życiu trzeba robić, co zapewni środki do zaspokojenia choćby podstawowych potrzeb.
Możemy szukać motywacji do pracy nad sobą – to rozumiem.
Motywacja do nauki jest już bardziej do przyjęcia.
Uczyć, a raczej chodzić do szkoły lubimy przez pierwsze miesiące pierwszej klasy szkoły podstawowej, później już jest tylko gorzej – powody są różne. Dlatego szukanie motywacji do nauki jest uzasadnione i ma sens, ale tylko wtedy, kiedy nauka ma nas przybliżyć do realizacji określonego celu. Kiedy na przykład chcemy realizować lub zmieniać karierę zawodową i ukończenie wybranego kierunku studiów przybliża nas do tego bądź jest tego warunkiem. Poszukiwanie motywacji do nauki samej w sobie chyba nie ma większego sensu i raczej nie sprawdzi się.
No dobrze! Dlaczego uważam, że typowe motywowanie nie działa.
Według mnie nie istnieje coś takiego jak typowe sposoby do uzyskania motywacji. Już to rozwijam.
W życiu przeżywamy różne okresy skoncentrowane na działaniu. Od wieku szkolnego, gdzie do nauki „motywują” nas rodzice. Do „doskonalenia się” w zajęciach domowych, także motywują nas rodzice. Ta motywacja ma więcej wspólnego z odbywaniem służby wojskowej niż faktycznym zagrzewaniem do działania stąd często kiepsko może nam iść w motywowaniu siebie samych.
Do pójścia do pracy „motywuje” nas strach przed jej utratą i pewnego rodzaju pocieszenie w postaci wynagrodzenia.
Największe problemy mamy w realizacji nie naszych postanowień. A im postanowienia są bardziej nie nasze – tym większy mamy problem z ich realizacją. Dlatego najważniejszą kwestią jest takie planowanie działań, aby były one w 100% nasze. Wtedy będziemy zdecydowanie bardziej zmotywowani, a potencjalne zwątpienie uda się szybko zażegnać. Pisałem o tym w poprzednim wpisie.
Nie wystarczy przyjąć założenie, że np. zacznę biegać, czy nauczę się języka obcego. Ważne wiedzieć po co chcemy to zrobić. Bieganie samo w sobie na początku może przynieść sporo radości, ale też bardzo szybko możemy stracić zapał. Jeśli za to przyjmiemy założenie, że zaczynamy biegać, bo chcemy ukończyć na przykład berliński maraton, a do tego poprosimy o wsparcie profesjonalnego trenera – taki cel będzie łatwiej osiągnąć. Możemy także przyłączyć się do lokalnej grupy biegowej i z nią realizować swój plan.
W przypadku języka podobnie. Przyjęcie założenia, że nauka języka pozwoli na podjęcie wymarzonej pracy, bądź odbycie podróży życia będzie lepiej zdefiniowanym celem, który i tak warto uszczegółowić przyjmując założenia do kiedy chcemy tego dokonać.