Jak nauczyć się języka

Jakie znasz języki obce?

Pierwszy odcinek w temacie nauki języka obcego cieszył się dużym zainteresowaniem.
Wtedy Przemek Jankowski mówił o skutecznej nauce języka angielskiego, a dziś Paula opowiada o języku włoskim.

Czy namawiam Cię na nauki języka włoskiego?

Namawiam serdecznie, ale głównym celem tej rozmowy jest pokazanie i uświadomienie, również sobie, pewnych prawidłowości związanych z nauką języków obcych. Pamiętam czasy, kiedy przecierając szlaki na bezdrożach swojej kariery zawodowej, mogłem pochwalić się „jakotaką” umiejętnością komunikowania się w języku angielskim. To mógł być wtedy wyróżnik. Coś, co dawało mi dodatkowe punkty przed i w trakcie rozmowy o pracę.

Minęło 20 -25 lat…

I znajomość jednego języka jest dziś w kategoriach minimum wymagań. Dwa języki powoli są standardem, a 2+ w polu „języki obce” pozwoli na dłużej przyjrzeć się Twojej aplikacji.
To wszystko dotyczy oczywiście tych, którym zależy na ograniczeniu do akceptowalnego minimum wpływu przypadku na drodze rozwoju zawodowego. Oczywiście, że można radzić sobie dobrze w biznesie i na rynku pracy znając wyłącznie swój język ojczysty. Wtedy w grę wchodzą inne talenty, które mają decydujący wpływ na powodzenie naszych zawodowych lub biznesowych projektów.

Znajomość języka angielskiego na poziomie B2 powinna wystarczyć do komunikowania się podczas zagranicznych wakacji, czy służbowych wyjazdów.

Dlaczego uważamy, że jedne osoby mają wyjątkowy talent do języków, a inne mają trudności do nauczenia się choćby jednego języka obcego?
Nie mogę wypowiadać się za innych, ale też coraz więcej widzę i wiem w tej materii, a mówił też o tym wspomniany na początku Przemysła Jankowski.

Cel

Co chcesz dzięki temu osiągnąć, do czego jest Ci potrzebny język obcy, czy też umiejętność komunikowania się w nim? To i wiele innych pytań z pewnością pomoże znaleźć i utrzymać motywację na poziomie wystarczającym do systematycznego, regularnego i przede wszystkim częstego ćwiczenia.
Ja widzę już swoje błędy w tym procesie i próbuje zapanować nad swoim lenistwem i wymówkami, które z łatwością stawiam na swojej drodze do uczenia się języka angielskiego.

Jakiego Ty chcesz nauczyć się języka i co stoi Ci na przeszkodzie?

Posłuchaj jakich wskazówek udzieli Ci Paulina i może podobnie, jak ja podejmiesz działania i ponownie, bo zwykle to jest „ponownie”, wrócisz do nauki języka.
Bo ważne, żeby podejmować działania, trwać w postanowieniach i czerpać z tego satysfakcję. Jeden z gości podcastu powiedział, że warto znaleźć przynajmniej to jedno zdanie, które może wiele zmienić. Ja swoje znalazłem i teraz pracuję nad tym, żeby krótko, ale często poświęcać chwilę na angielski.

Jeśli chcesz mieć szansę na otrzymanie planera od Pauliny, to wystarczy, że skomentujesz ten wpis, udzielając odpowiedzi na pytanie: dlaczego chcesz się nauczyć języka włoskiego?

Na komentarz, czekamy do 31.01.2021, a po tej dacie wybierzemy najciekawszy komentarz i wybierzemy zwycięzcę 🙂
POWODZENIA!

 

Paulina poleca:

Genialna przyjaciółka – Elena Ferrante
primocappuccino (blog)

Paulina w sieci:

Itayolo Facebook
Itayolo YouTube

Podcast do czytania:

My właśnie na początku nauki języka jesteśmy trochę jak takie dzieci i my przede wszystkim powinniśmy właśnie próbować nadać jakikolwiek komunikat, choćby na zasadzie “Kali chcieć, Kali umieć, Kali móc”.

 

Zapraszam do podcastu “Rozwój osobisty dla każdego”.

 

Ja nazywam się Wojtek Strózik, a Ty będziesz właśnie słuchał 107# odcinka podcastu “Rozwój osobisty dla każdego”, który nagrywam dla wszystkich zainteresowanych świadomym i efektywnym rozwojem osobistym. Zanim przedstawię Ci gościa tego odcinka, to przypomnę, że w 106# odcinku moim gościem była Sandra Martynów. To jej już drugi występ w tym podcaście. Pierwszy to 43# odcinek, a w tym odcinku 106# rozmawialiśmy owszem, również o finansach, ale w kontekście typów osobowości, które powstają w wyniku badania Fris. Więc jeśli jeszcze nie słuchałeś tego odcinka, to gorąco Cię do tego namawiam. A teraz przechodzimy do odcinka 107#, w którym gościem jest Paulina Więzik. Gość, którego zaprosił do podcastu jeden z patronów, Tomasz. Bardzo Ci Tomku dziękuję! Mało tego, że Tomek zaprosił Paulinę, to przygotował bardzo konkretny materiał, który wykorzystałem w trakcie tej rozmowy. Nie wykorzystałem tylko bio, które Tomek przygotował i pozwólcie, że teraz je właśnie dla Was odczytam. “Paulinę poznałem w 2014 roku w szkole prywatnej w Krakowie. Nauczyła mnie języka włoskiego z poziomu A2 do B2 w 3 lata. Ukończyła italianistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W czasie studiów była na Erasmusie w Ferrarze. W czasach mojej nauki łączyła pracę w prywatnej szkole językowej z nauką w szkole publicznej krótko oraz korepetycjami indywidualnymi. Od kilku lat rozkręca swój własny blog i kanał na YouTube – ItalYOLO. Poza treściami, które zamieszcza na swoich kanałach społecznościowych, sprzedaje również lekcje Premium świetnej jakości, indywidualnie projektowane kalendarze oraz ostatnio nowy produkt w swoim portfolio – planer do nauki. Cały czas stara się podnieść swoje kwalifikacje jako lektorka językowa, między innymi uczestnicząc w specjalnych kursach dla nauczycieli organizowanych w Rzymie. Generalnie Włochy to jej pasja.”. Rozmawialiśmy, jak się możecie domyśleć, o nauce języka włoskiego. Ale ponieważ pewne techniki, pewne źródła, sposoby są uniwersalne, to jeśli jesteś na etapie uczenia się języka, myślę, że ten materiał będzie dla Ciebie bardzo pomocny. Mało tego, Paulina przeznaczyła jeden planer, o którym przeczytałem z materiału przygotowanego przez Tomka, dla zaangażowanego, aktywnego słuchacza podcastu “Rozwój osobisty dla każdego”. Posłuchaj więc do końca, a tam powiem Ci, o co chodzi. Teraz serdecznie zapraszam Cię do wysłuchania tej rozmowy.

  • Cześć. Ja nazywam się Paulina Więzik. Jestem z wykształcenia filologiem włoskim Uniwersytetu Jagiellońskiego i od 10 lat zajmuję się nauczaniem języka włoskiego, a od 3 lat prowadzę również swój własny kanał na YouTube, na którym uczę języka włoskiego. Także zajmowałam się też w życiu troszeczkę tłumaczeniami i zajmuję się też czasami nagraniami lektorskimi. Nagrywam lektorsko w studiu. Ale główną moją działalnością jest nauczanie języka włoskiego w każdym wymiarze możliwym.

Rozmawiamy dzisiaj dlatego, że jakby nauczanie języka jest często czyjąś bolączką, patrz: ja mam bolączkę z językiem, co prawda angielskim, ale pewne metody, pewne sposoby nauczania są uniwersalne. Więc trochę będziemy mówili uniwersalnie.

Ale najchętniej też nawiązując do włoskiego i Włoch. Ja powiem tylko, że zanim przejdę do tych swoich standardowych pytań, to jesteś gościem, którego zaproponował jeden z patronów, nasz wspólny patron, notabene Tomasz, któremu mam wrażenie, oddam dzisiaj prowadzenie tego podcastu. Wykorzystam po prostu materiał, który on przygotował dla mnie dla Ciebie. Ale zanim, to najpierw zapytam. Jaką masz pasję albo jakie masz pasje?

  • Mój mąż mówi, że ja nie mam pasji, ponieważ głównie zajmuję się pracą cały czas. Ale to dlatego, że moją pasją jest równocześnie moja praca, czyli nauczanie języków i Włochy. Włochy, podróżowanie po Włoszech, wyjazdy oraz również metodyka nauczania. Jakąś tam moją pasją pokrewną nauczaniu jest również takie szeroko pojęte aktorstwo. Natomiast ja absolutnie tego aktorstwa, tej pasji już nie realizuję gdzieś tam na deskach teatru czy w kołach teatralnych jak wcześniej, ale właśnie realizując materiały na kanał na YouTube. Więc łączę to wszystko, te moje pasje. Showmeństwo, zamiłowanie do jakichś performance’ów i wystąpień publicznych łączę właśnie z nauczaniem języka włoskiego i to są takie moje główne pasje. Na więcej pasji, może oprócz czytania, nie starcza mi czasu. Bo oprócz tego, że nauczam, prowadzę własną działalność, tworzę materiały do nauki, to jestem też mamą 2-latka. Więc jakby to wszystko już wyczerpuje limit godzin w ciągu doby.

Syn na pewno angażuje, dokładnie tak. Ale wiesz co? Ja myślę, że tak chciałem Cię zapytać jeszcze. Powiedziałaś o swojej pasji takiej aktorskiej. Ale czy to, że czasem jesteś lektorką również, to nie jest też takie pogranicze już tego?

  • Tak, jak najbardziej.

Nie jest to coś takiego do odegrania?

  • Tak, tak. Jak najbardziej właśnie. Mam wrażenie, że gdzieś w pewnym momencie, kiedy poszłam na studia i rozpoczęłam studia filologiczne, to właśnie nie było czasu i nie było miejsca na realizowanie tych moich pasji, czyli pasji lektorskich i pasji aktorskich, ponieważ skupiałam się głównie na studiowaniu, a później na pracy jako lektor i nauczyciel. Ale w pewnym momencie zaczęło mi brakować tej realizacji, tego realizowania się. Stąd zupełnie naturalnie gdzieś znalazłam taką niszę, czyli kanał do nauki języka włoskiego. Zupełnie przypadkiem też okazało się, że mogę realizować tą pasję lektorską, bo mój mąż jest kompozytorem, jest muzykiem i pracuje w studiu nagraniowym. Więc miałam troszeczkę może łatwiej realizować tą kolejną pasję i tak to się wszystko jakoś splotło w moim życiu niesamowicie, że wszystkie te moje pasje i też umiejętności udaje się łączyć.

Świetnie! Tego Ci gratuluję i rozwijaj je dalej w tym kierunku.

  • Wszystkim tego życzę, żeby tak się dało.

Dokładnie. Świetnie, to życzymy wspólnie. Dobrze. To jeszcze jedno pytanie ode mnie, które teraz zadaję bardziej bezpośrednio. Jak Ty rozumiesz rozwój osobisty?

  • Ja rozwój osobisty rozumiem tak… Rozumiem go w ten sposób, że nie powinniśmy nigdy stać w miejscu. Jeżeli jesteśmy dobrzy, nawet w czymś, co już robimy od lat, to nie oznacza, że powinniśmy osiąść na laurach. Ja to widzę też jako nauczyciel, że pewne metody, które gdzieś 5-7 lat temu stosowałam w nauczaniu, w pewnym momencie stają się nieaktualne. Rozwój osobisty to jest nieustanne dostosowywanie się do tego, czego od nas oczekuje świat współczesny. To pięknie jako nauczyciel mogłam zobaczyć choćby przez ostatni rok, rok pandemii, kiedy tak naprawdę nauczyciele, którzy przez lata pracowali stacjonarnie z uczniami i wśród których byłam również ja, ponieważ ja latami broniłam się przed pracą online. Nie lubiłam tej formy. Zostałam niejako zmuszona do tego, ponieważ ja uwielbiałam formy warsztatowe – praca z grupą i praca w formie warsztatów. Przez całe dotychczasowe życie cały mój rozwój był skierowany na techniki pracy warsztatowej. Wszystkie kursy, jakie robiłam, lata doświadczeń i kilogramy pomocy naukowych, które mam pochowane teraz w szafach, bo to są materiały fizyczne, są już nieaktualne, ponieważ jesteśmy zamknięci w domach. W tym momencie 100% mojej pracy to jest praca online. Rozwój właśnie rozumiem poprzez dostosowywanie się do tego, co musimy umieć, ale też nie tylko. Rozwój to też jest taka motywacja wewnętrzna, nie tylko zewnętrzna, ponieważ to o czym mówię, czyli to, że ja musiałam nagle z trybu offline i z lekcji stacjonarnych przejść zupełnie na online, to jest taka motywacja zewnętrzna. Zostałam do tego zmuszona. Natomiast drugą częścią rozwoju jest ta motywacja wewnętrzna, czyli to, że my sami chcemy czegoś nowego się nauczyć po coś lub dla własnej przyjemności. To jest absolutnie cały czas ruch do przodu. Dla mnie to jest rozwój.

Bardzo ładna definicja, tak bym powiedział. Podoba mi się to, szczególnie w momencie kiedy powiedziałaś, że rozwój to jest dostosowywanie się do tego, co się dzieje jakby na świecie, do postępu technologicznego, do właśnie takich sytuacji jak teraz, pandemicznych.

  • Kryzysowych też czasami.

Tak, czy też kryzysowych, dokładnie. Świetnie! No to w takim razie pozwólmy Tomkowi przejąć kontrolę nad rozmową. Skoro zaprosił Ciebie jako gościa do tego podcastu, ku mojej wielkiej radości, to pozwól, że zadam Ci pierwsze pytanie od Tomka. Czy język włoski jest trudny do nauczenia?

  • To jest ciekawe pytanie i szczerze powiem tak teraz może na marginesie, że wideo o takim tytule na moim kanale jest jednym z najczęściej oglądanych filmów. Ma tam jakieś kilkadziesiąt, prawie 100 tysięcy wyświetleń, ponieważ właśnie mnóstwo osób zadaje sobie to samo pytanie i zastanawiam się, skąd to pytanie. Pytanie jakby zasadne i o każdy język w ten sposób możemy zapytać, ale ciężko mi się nie oprzeć wrażeniu, że język włoski wyjątkowo cieszy się taką famą języka wyjątkowo prostego do nauki i gdzieś taki stereotyp pokutuje i ja z nim jako nauczyciel potem muszę, niestety, walczyć. Czy język włoski jest językiem prostym do nauki? Jest na pewno językiem wdzięcznym do nauki, ponieważ jest to język, który ma bardzo piękną melodię, w którym bardzo często uczniowie mówią: ja wszystko rozumiem, tylko nie umiem nic powiedzieć, ale wszystko rozumiem, ponieważ jest to język indoeuropejski. Więc gdzieś spokrewniony z językiem polskim, ponieważ gdzieś wspólnie wszyscy pochodzimy od łaciny, więc ten język wydaje nam się prosty. Do tego bardzo dużo słów włoskich z kręgu gastronomii, mody, filmu czy sztuki znamy, bo to są terminy, które znamy po prostu ze szkoły podstawowej, choćby i z restauracji. Więc pod tym względem wydaje nam się językiem prostym. Podobnie wymowa języka włoskiego jest wymową dosyć prostą. Tak naprawdę tych pułapek takich w wymowie wiele nie ma. Natomiast tak jak każdy język obcy, i to bym chciała podkreślić, wymaga bardzo dużo zaangażowania, godzin nauki. Nie mogę powiedzieć, że jest to język w jakiś sposób prostszy od innych języków obcych. Więc odpowiadając, jakby konkludując, jest to język tak samo trudny do nauki jak wszystkie inne języki indoeuropejskie. Być może trochę łatwiejszy niż język chiński, ale w Europie myślę, jest to język na równi z innymi.

Powiedziałbym, że niektórzy uważają wręcz, że język japoński czy chiński wcale nie jest taki trudny. To właśnie to jest ta kwestia, o której Ty mówisz, że niektórzy uważają z kolei, że włoski jest taki trudny. Ja powiem jak taki amerykański ignorant, że ja… Bo z takim się spotkałem kiedyś. Ignorant to złe słowo. Nie chcę nikogo obrazić, ale on się bardzo cieszył, że ja wtedy swoim początkowym angielskim w jakikolwiek sposób jestem się w stanie z nimi komunikować. Bo on powiedział, że on to docenia, bo on po polsku tylko potrafi powiedzieć “kiełbasa”. Więc ja po włosku mogę powiedzieć “pizza”, “bella” i pewnie coś tam by się jeszcze znalazło. Ale wydaje mi się i Ty też to powiedziałaś, że każdy chyba język wymaga pewnej metodologii, pewnej motywacji, do czego pewnie za chwilę przejdziemy. A ja w związku z tym, że powiedziałaś, że on jest ani trudny, ani łatwy, to zapytam drugim pytaniem od Tomka. Czytanie, mówienie, pisanie, rozumienie ze słuchu, gramatyka – na czym się skupić, aby efektywnie się uczyć? Jak zaplanować swoją naukę? Dwa pytania w jednym.

  • To jest wymagające pytanie. Ja jeszcze tylko wrócę do tego, co powiedziałeś, że ten Amerykanin bardzo się ucieszył, że w ogóle dałeś radę się z nim komunikować. Tutaj być może to wrażenie, że język włoski jest łatwy, wynika właśnie z tego, że Włosi bardzo chcą nas zrozumieć. Są takim narodem, który bardzo się cieszy, jak my cokolwiek do nich powiemy w przeciwieństwie do Francuzów. Choćbyśmy nie wiem jak się starali, to oni i tak będą mówić, że nic nie rozumieją, a Włosi zawsze się ucieszą, choćbyśmy tylko powiedzieli właśnie “bella”, “ciao”, “grazie”, “pizza”, “pasta”. Oni będą wtedy w nas umacniać to przekonanie, że my już praktycznie to w zasadzie to się dogadaliśmy i mówimy po włosku. Natomiast na czym się skupić? To pytanie Tomka to takie chyba przewrotne, bo myślę, że Tomek jako patron, ale także mój wieloletni uczeń, bo znamy się oczywiście doskonale, wie, że nie ma żadnej kompetencji językowej czy żadnej umiejętności, której powinniśmy się uczyć bardziej lub mniej. My na pewno powinniśmy się najbardziej skupić na tym, co jest podstawową funkcją języka, czyli komunikacja. A żebyśmy się komunikowali, to nie ma innego sposobu, musimy w język obcym mówić. Dlatego jeżeli miałabym powiedzieć, na czym powinniśmy się skupiać przede wszystkim, to powinniśmy się skupiać na tym, żeby w języku obcym mówić. Ale żeby w języku obcym mówić poprawnie, to musimy skupić się również na gramatyce czy ćwiczeniach leksykalnych. Natomiast nigdy żadnych umiejętności nie powinniśmy się uczyć w odosobnieniu od innych. Czyli my słuchając, uczymy się też słownictwa, uczymy się wymowy i uczymy się mówić, ponieważ po słuchaniu będziemy też rozmawiać o tym, co usłyszeliśmy, będziemy potem mówić o metodach. Słuchając czegoś, słuchając wypowiedzi kogoś, z kim rozmawiamy, my musimy umieć też zareagować na tą wypowiedź. Także myślę, że najczęstszym błędem, który popełniamy ucząc się czy zaczynając uczyć się języka obcego to właśnie to, że próbujemy te umiejętności nabywać osobno. Czyli próbujemy uczyć się – o, dzisiaj będę uczył się gramatyki i robię ćwiczenia, zdanka wypełniam formami gramatycznymi, a dzisiaj będę uczył się słówek i wypełniam ćwiczenia leksykalne. Powinniśmy patrzeć na język jako na całość i na proces uczenia się jako na proces, właśnie na całość. Na pewno mówienie jest najważniejsze. Też spotykam się często z takimi opiniami przerażającymi dla mnie jako dla nauczyciela z wieloletnim już stażem. Wielu uczniów, którzy gdzieś do mnie trafiają czy z którymi mam kontakt, mówią takie zdanie, że oni zaczną mówić, jak już wreszcie przebrną przez tą gramatykę. Dla mnie to jest podstawowy błąd, ponieważ ja uważam i też jakby na tym opiera się metoda moja uczenia i nie jest to moja autorska metoda, tylko metoda, która spotkała się z uznaniem chyba u większości lektorów i nauczycieli – mówimy od pierwszej lekcji. Mówimy do uczniów w języku docelowym, czyli w języku obcym, a uczniowie starają nam się, jak potrafią, odpowiedzieć w języku docelowym od pierwszej lekcji. Nie ma jakiejś magicznej granicy, po której zaczynamy mówić w języku obcym. To znaczy, nie ma takiej zasady, w której dobrze, jak już opanuję czas teraźniejszy i czas przeszły, to wtedy zacznę mówić. Każda nowa sytuacja komunikacyjna czy każdy nowy temat leksykalny to na przykład, bo być może nie jest to jasne, o czym mówię. Powiedzmy, lekcja dotyczy robienia zakupów w sklepie. Poznajemy nazwy produktów, zwroty potrzebne do zamówienia czegoś i na przykład zaimki dopełnienia bliższego, czyli chcę to, chcę tą mąkę, chcę ten cukier, chcę go kilogram. Naszym zadaniem jako nauczycieli, no i uczniów, jest właśnie skupienie się na tym, by ćwiczyć od razu te wszystkie elementy, które poznaliśmy, również w mówieniu. Nie wyobrażam sobie zaproponować uczniom ćwiczenia, w którym będziemy podpisywać produkty, obrazki z cukrem, mąką i pomidorami po włosku i później za tym ćwiczeniem nie będzie szło żadne ćwiczenie ustne. Więc absolutnie musimy się skupiać w nauce języka na wszystkich umiejętnościach. Nie wiem, czy mam coś jeszcze dodać, czy wyczerpałam ten temat.

Myślę, że o to też chodziło trochę Tomkowi, zadając to pytanie. Tak jak powiedziałaś, znacie się już. Tomek przygotował piękne bio, które raczej będę chciał wykorzystać, zapowiadając ten odcinek podcastu. Więc Ci, którzy teraz nas słuchają, już mieli okazję to usłyszeć, bo to będzie czy jest na początku. A ja mam takie usprawiedliwienie, które sobie sam wymyśliłem i dlaczego pewnie to usprawiedliwienie utrudnia mi naukę języka angielskiego w moim wypadku. Ja wymyśliłem sobie, że ja się chcę nauczyć języka tak jak dziecko, czyli najpierw będę rozumiał to, co do mnie mówią, później będę mówił, później będę uczył się pisać, a w miarę rozwoju mówienia i pisania będę się uczył gramatyki. Generalnie jestem raczej w tej grupie, bo myślę, że ja rozgraniczam uczniów na 2 takie podstawowe grupy. Jedna grupa podejrzewam, że bardziej ekstrawertycy, którzy niekoniecznie potrafią, ale mówią, czyli mówią i kaleczą, a druga grupa pewnie bardziej intro. Są bardzo skupieni na teoretyce, właśnie na gramatyce, ale mają barierę, której nie mogą przejść, przeskoczyć, przełamać z mówieniem. Pewnie mają dużo bogatszy zasób słów, znają świetnie czasy, gramatykę, ale nie mówią. Ja jestem właśnie w tej pierwszej. Powiedz mi, czy ta blokada, czy ta filozofia, jaką sobie wymyśliłem do naukie, jest zasadna i czy to ma sens, że uczymy się właśnie w takiej kolejności, w taki sposób jako dorośli również?

  • Więc tak, powiedziałeś, że chciałeś się nauczyć jak dziecko i w tym absolutnie nie ma nic złego. To jest metoda, która jest znana od lat chyba 60., tak zwane metodo diretto, czyli uczymy się od razu, bez myślenia za bardzo o gramatyce, powtarzamy jak dziecko, najpierw słuchamy. Ja to bardzo często podkreślam, że to jest zupełnie naturalne, że my najpierw musimy rozumieć, żeby po jakimś czasie zacząć produkować ten output. My musimy mieć mnóstwo tak zwanego input’u, czyli dlatego tak ważne jest słuchanie. Nawet jeżeli nie rozumiemy wszystkiego, słuchanie materiałów autentycznych czy na przykład radia, choćby podcastu w języku obcym, oglądanie vlogów, oglądanie może nie filmów, bo są zbyt skomplikowane, ale jakichś prostych materiałów, ale autentycznych od samego początku i próba produkowania, oczywiście po jakimś czasie, jakichś prostych komunikatów. Natomiast nie do końca my się możemy porównywać z małym dzieckiem, ponieważ małe dziecko, zauważ, próbuje od pierwszych dni życia się z nami komunikować tymi środkami, które ma do dyspozycji. My jako dorośli ludzie nie mamy już problemów z artykulacją dźwięków. Nasz aparat mowy jest przygotowany do produkowania różnych dźwięków. My nie musimy czekać 2 lata, żeby wypowiedzieć jakieś zdanie, my nie musimy przez 1,5 roku mówić ba, ba, ba, be, be, be, akurat jestem na tym etapie, żeby po 2 latach dziecko nam powiedziało jakieś zdanie. My jesteśmy już ludźmi świadomymi i przede wszystkim potrafimy różne dźwięki bardziej świadomie z siebie wydawać. Natomiast jeżeli popatrzymy na dziecko, to ono już od pierwszych dni próbuje nam komunikować różne rzeczy, chociażby poprzez płacz. Jakby świetnie, że tutaj temat dzieci się pojawił, ponieważ my właśnie na początku nauki języka jesteśmy trochę jak takie dzieci. My przede wszystkim powinniśmy właśnie próbować nadać jakikolwiek komunikat, choćby na zasadzie “Kali chcieć, Kali umieć, Kali móc”. To jest oczywiście moja opinia i moja metoda, nie moja autorska, ale to jest taka metodologia nauczania, która mi jest bliska. My powinniśmy już od początku próbować nawiązywać komunikację, choćby prostymi zdaniami, słowami, ponieważ słuchacz nasz, rozmówca, nie może nas zrozumieć, jeżeli my nic nie powiemy. A jeżeli my coś powiemy źle, to ewentualnie zrozumie coś źle, ale będzie jakaś komunikacja. Oczywiście są ekstrawertycy, introwertycy. Powiedziałabym, że te nasze cechy charakteru mogą nam w obie strony przeszkadzać i pomagać, ponieważ ekstrawertyk, tak jak powiedziałeś, który będzie mówił i nie będzie tej autokontroli miał, on się nie będzie kontrolował. On bardzo często nawet po latach nauki będzie popełniał błędy, ponieważ będzie chciał mówić bardzo dużo, będzie się cieszył, że jest rozumiany, natomiast nie będzie miał tej autokontroli. Natomiast introwertyk, taki powiedzmy już bardzo intro, z kolei nie będzie próbował tych zdań, dopóki nie… To nawet nie powiedziałabym, że to introwertyk, to perfekcjonista nie będzie chciał wyprodukować zdania, które w jego opinii nie jest perfekcyjne. Wydaje mi się, że tutaj największym problemem jednak nie jest nasza jakaś tam osobowość a to, jak nas choćby szkoła publiczna przygotowuje do tego. Bo to się już na szczęście zmienia w szkołach. Ale czy przypadkiem to nastawienie na poprawność, na gramatykę, na poprawne rozwiązanie ćwiczeń, a dopiero na samym szarym końcu mówienie, czy to nie jest przypadkiem to, z czym my się wszyscy, to pokolenie uczące się w szkołach języków obcych od lat 70. i 80., czy to nie jest to, z czym się spotykaliśmy przez przynajmniej 30 czy 40 lat? Już nie mówię o tych pierwszych latach języków obcych. Moja mama się uczyła niemieckiego, to chyba w ogóle nic nie mówili po niemiecku, tylko po prostu tłumaczyli zdania z polskiego na niemiecki i odwrotnie. No ale jednak czy ta hierarchia i te proporcje to nie jest coś, co my wynosimy ze szkoły i później z tym się musimy borykać przez całe życie i to jakby powoduje nasze trudności i blokady?

Pewnie tak. Bardzo bym się z tym zgodził i dziękuję, że to, co sobie wymyśliłem nie jest jakieś bardzo nienormalne. Natomiast faktycznie nie jesteśmy dziećmi i dużo kwestii powinno być przyspieszonych. Bo tak jak powiedziałaś, nie musimy czekać 2 lata na to, żeby się zacząć komunikować.

  • Natomiast Ty powiedziałeś ciekawą rzecz, że najpierw chcesz coś mówić, a potem się zastanowić nad gramatyką i to jest też słuszne. Bo my będziemy odwrotnie się zastanawiać. Zwróć uwagę, znowu wrócę do dzieci. Dzieci nie uczą się, nie odmieniają czasownika “pójść” w czasie przeszłym, a dopiero potem mówią formę “poszedłem”. Rozumiesz, o czym mówię, prawda?

Tak.

  • Nie odmieniają z nauczycielem formy, a później dopiero zaczynają mówić, tylko mówią “poszłem”, a dopiero po 30 razach, kiedy mama czy tata ich poprawi, powie im, że to się nie mówi “poszłem” tylko “poszedłem”. Niektórym to nie przechodzi nawet do 50-ego roku życia, ale ogólnie jakby tak to działa. Dziecko najpierw mówi jakąś formę, a później w czasie edukacji czy w czasie właśnie poprawiania przez najbliższych dochodzi do reguły gramatycznej. Oczywiście u dorosłego człowieka to jest dużo bardziej świadome i odbywa się dużo szybciej dlatego, że my możemy się oczywiście świadomie, nawet w czasie mówienia, od razu zastanowić nad regułą i możemy to zrobić w czasie jednej godziny zajęć na przykład.

Dokładnie. No słuchaj, to idźmy dalej w takim razie. Mamy trzecie pytanie. Nie wiem, czy damy radę wszystkie zadać od Tomka, bo tak pięknie to przygotował. Ale…

  • Ja jestem straszną gadułą chyba. Jeżeli za dużo mówię…

Ja lubię słuchać, wiesz? Nie. Bardzo mi się to podoba. Myślę, że słuchacze też jakby z każdej takiej wypowiedzi są w stanie coś dla siebie wyłowić, szczególnie ci, którzy są żywo zainteresowani nauką języka, a wiem, że są zainteresowani. Dlatego, że jednym z pierwszych gości, który mówił o języku, był Przemek. Ten odcinek cieszył się dużą popularnością. To jakby świadczy o tym, że ludzie jednak poszukują tych metod uczenia się i tu właśnie do tych metod teraz chciałem przejść, ponieważ sam przeszedłem przez kilka. Od zajęć grupowych gdzieś w szkole przez różne kursy na uczelniach czy indywidualne, przez takie spotkania z lektorem jeden na jeden przez jakiś okres czasu – mówienie, robienie zadań. Najtrudniej było mi czy najmniej jest mi znana forma nauki samodzielnej. Bo Tomek właśnie pyta o to, jaka forma nauki jest najbardziej efektywna – lekcje grupowe, korepetycje indywidualne czy samodzielna nauka? Jak uważasz?

  • To zupełnie zależy od nas samych, gdzie my się czujemy najlepiej i co nam najlepiej wychodzi. Natomiast powiedziałabym, że najlepszą formą nauki jest taka forma, w której ilość wyprodukowanych przez nas zdań jest największa na godzinę. To znaczy, jeżeli nasze zajęcia grupowe wyglądają tak, że jesteśmy w grupie 15-osobowej i prowadzący zadaje jedno pytanie jednej osobie, czyli na godzinę wypowiadamy 6 zdań, ponieważ mniej więcej tyle obchodzi cała kolejka, żeby znowu do nas dotarło pytanie, to taka forma zajęć to jest forma, którą ja absolutnie jako lektor odradzam. Jeżeli natomiast nasze zajęcia grupowe polegają na tym, że my cały czas produkujemy ustnie czy pisemnie, oczywiście preferowaną formą jest zawsze ta ustna… Jeżeli miałabym podać proporcję, 70% zajęć to jest produkcja, czyli ja cały czas mówię. Ale to nie oznacza, że ja cały czas mówię do lektora, a lektor nie odpowiada. Ale ja mówię w parach, mówię w małych grupach, ale cały czas produkuję. Takie zajęcia grupowe są bardzo wydajne i uważam, że godne polecenia osobom, które oprócz tego, że chcą się uczyć języka, to chcą też przebywać wśród innych ludzi, a to jest bardzo przyjemne i bardzo motywujące. Poza tym trzeba podkreślić to, że ucząc się w grupie, my uczymy się nie tylko od nauczyciela, uczymy się też od innych osób, co jest naprawdę wartością dodaną i taką, którą trzeba podkreślić. Oczywiście w zajęciach indywidualnych, a teraz zdecydowana większość moich zajęć, które ja prowadzę, to są zajęcia indywidualne, to cały czas ten kontakt i ta ilość wyprodukowanych zdań przez ucznia jest ogromna. Pewnie dużo większa niż w czasie zajęć grupowych. Natomiast tutaj też warto sobie zadać pytanie, jak uczy nas nasz lektor. Czy czas, w którym mówi lektor, nie jest przypadkiem 50 na 50, czy ona za dużo nie gada, czy jego pytania, jego wypowiedzi to nie są po prostu jakieś dygresje na temat jego życia albo tłumaczenie zasad gramatycznych po polsku? Czy to nie są tylko pytania, które gdzieś tam prowokują znowu to, by to uczeń produkował? Pamiętajcie, ja teraz się zwracam do osób, które nas słuchają i uczą się języka, że to wy musicie produkować jak najwięcej. To trochę zaprzecza temu, co ja robię zawodowo, czyli nagrywam wideo do oglądania, do nauki języka włoskiego. Ale ja w tych wideo cały czas mówię. Podkreślam jedną rzecz. To, że ktoś sobie obejrzy takie wideo do nauki, to jest naprawdę 1% tego, co trzeba zrobić. Trzeba znaleźć jakiegoś człowieka, z którym później się to wszystko przećwiczy, z którym się wyprodukuje naprawdę milion zdań. Więc co do nauki samodzielnej, bo tam jeszcze pytałeś, czy Tomek pytał, o naukę samodzielną. Nauka samodzielna – jak najbardziej. Natomiast pytanie jest podstawowe, które zadaję bardzo często, bo w związku z tym, że mam jeden z najpopularniejszych kanałów do języka włoskiego w Polsce, to mnóstwo osób się ze mną kontaktuje i mnóstwo osób to są właśnie tacy samoucy, którzy właśnie szukają pomocy w Internecie, różnych materiałów do nauki. Samodzielna nauka jest świetna pod warunkiem, że my to, czego się nauczymy… Gramatyki, ćwiczeń, leksyki możemy się uczyć samodzielnie, tylko czy później my to konfrontujemy z kimkolwiek? Czy mamy okazję, żeby rozmawiać? Bo jeżeli jesteśmy samoukami i mamy na przykład partnera Włocha czy partnerkę Włoszkę, mamy rodzinę we Włoszech albo bierzemy udział w jakichś spotkaniach, teraz to jest wszystko utrudnione, ale na spotkaniach, takich meetingach, w czasie których rozmawia się w języku obcym to świetnie, to jakby tak. W ten sposób możemy się uczyć samodzielnie. Natomiast samodzielna nauka, która polega na tym, że my robimy sobie jakieś ćwiczenia i tyle, ona nas daleko nie zaprowadzi i niestety moje doświadczenie pokazuje, że w pewnym momencie ci uczniowie, którzy jakby nie mają później możliwości konfrontacji tych umiejętności w języku mówionym, prędzej czy później oni trafiają do szkół językowych czy do nauczycieli. Bo po prostu znajdują się w martwym punkcie, w sensie po prostu tracą motywację. To jest naturalne. Tracimy motywację, jeżeli w żaden sposób praktycznie nie wykorzystujemy tego, czego się nauczyliśmy.

Bardzo Ci dziękuję. Zgadzam się z Tobą. Dokładnie tak jest, chociaż ta metoda samodzielnej nauki jest mi najbardziej obca. Ale nawet jeżeli brałem udział w innych, to tak czy inaczej potrzebowałem zawsze z kimś porozmawiać. Myślę, że to jest dokładnie to, co powiedziałaś.

  • Jeszcze tak powiem, jeżeli chodzi o samodzielną naukę, mnóstwo takich osób się do mnie zgłasza i wiem, że zapotrzebowanie jest takie, bo nie każdy ma czas czy środki finansowe na to, żeby od razu uczyć się z nauczycielem. Niektórzy też po prostu sami chcą przez pewne, takie najprostsze rzeczy przebrnąć, żeby później już na przykład spotkać się z lektorem mając jakieś tam podstawy. Ja na przykład wymyśliłam sobie taki planer, taki kurs od zera, w którym właśnie wyszczególniam uczniom po kolei etapy nauki, czyli co po kolei uczeń powinien zrobić. Miał premierę 2 tygodnie temu. Do tego załączam linki do nagrań i ćwiczenia. W ten sposób planuję uczniom naukę i obojętnie jakiego języka się uczycie, to na pewno trzeba mieć dobry scenariusz do tego. Bardzo często uczniowie zastanawiają się, jak mogą taką naukę sobie zaplanować. Tutaj najprostszą rzecz, jaką można zrobić, to po prostu otworzyć jakikolwiek podręcznik do nauki i zobaczyć, co w tym podręczniku jest, czego my się konkretnie powinniśmy nauczyć na danym poziomie. Natomiast tak jak mówię, nie będzie to dobrym pomysłem, żeby zupełnie ograniczać się do nauki samodzielnej, jeżeli my nie mamy potem możliwości porozmawiania w tym języku z nikim. To jakby kończąc ten temat. Chciałam dodać i sprecyzować.

Bardzo dobrze. Tu jeszcze Tomek pyta o pandemię. Jak ona zmieniła podejście do nauki języka i czy lekcje online są dobrym substytutem lekcji twarzą w twarz? Jak byś mogła tylko uzupełnić to, o czym mówiłaś na początku, że jakby musiałaś się przystosować. Ale to mówiłaś w kontekście rozwoju osobistego, a tutaj gdyby chcieć odpowiedzieć na to pytanie Tomasza?

  • Powiedziałabym tak, mówię oczywiście teraz absolutnie z mojego punktu widzenia i wiem, że mnóstwo szkół online radzi sobie świetnie i to już od lat, nawet przed pandemią znajdowało sobie bardzo dużo zadowolonych uczniów i na pewno spełniało swoją rolę. Ja z mojego punktu widzenia powiem tyle, że uczę też języka, którego uczymy się zazwyczaj dla przyjemności. Język włoski to jest język, który oczywiście da nam punkty do CV, ale nie jest to jakiś język porównywalny z angielskim czy niemieckim. Tutaj ten aspekt taki wyjścia z domu, spotkania się z grupą ludzi, którzy podzielają moją pasję, był taką wartością dodaną, której niestety nie da się nadrobić online. Na pewno też bardzo, jako nauczyciel, korzystałam właśnie z takich technik warsztatowych, z ruchu w czasie zajęć, z takich metod nauki, które korzystały właśnie z tego, że się ruszamy, że dotykamy rzeczy, takich bardzo sensorycznych. To też zupełnie nam online odpada. Natomiast dzięki kursom online pojawia się dużo innych możliwości. Bo możemy w bardzo łatwy sposób korzystać z multimediów wszelkich, z ćwiczeń interaktywnych. Nawet taka rzecz, która była niewykonalna w czasie zajęć stacjonarnych, oglądanie tego samego materiału, ale jedna grupa ogląda pierwsze 3 minuty materiału, druga grupa kolejne 3 minuty, a trzecia grupa końcówkę na przykład filmu. To jest na zajęciach stacjonarnych nie do wykonania. Natomiast kursy online otwierają bardzo dużo możliwości. Natomiast dla mnie to jest tylko na przeczekanie. Ja absolutnie chcę wrócić do zajęć stacjonarnych dlatego, że jednak kontakt fizyczny z drugim człowiekiem, możliwość podejścia do ucznia, zobaczenia, co pisze w zeszycie, w ogóle zobaczenia twarzy ucznia i dokładnie jego mimiki, co jest do zrobienia w zajęciach indywidualnych online, bo widzę tylko jedną osobę. Ale coś zupełnie nie do zobaczenia w zajęciach grupowych, kiedy mam 15 osób na przykład na lekcji online. Kiedy mam ich w sali, to ja mając już naprawdę spore doświadczenie, widzę, że uczeń się zgubił. Widzę, który uczeń potrzebuje jakiegoś dodatkowego wyjaśnienia. Widzę na twarzy to zagubienie, coś, czego online już zupełnie nie widzę. Dlatego gdybym miała coś doradzać, to dla tych osób, które jak skończy się ten cały cyrk pandemiczny, liczymy, że to szybko nastąpi, jednak zawsze będę polecała bardziej zajęcia stacjonarne. Są takie jakieś bardziej ludzkie.

Myślę, że nie tylko jeżeli chodzi o kwestię nauki języka, ale wiele spotkań biznesowych, spotkań networkingowych, które się odbywały na takim tradycyjnym kanale, ludzie już powoli coraz bardziej za tym tęsknią. Ale dajmy szansę dalej przejść Tomkowi. Bo kolejne, bardzo ciekawe pytanie, które mnie też interesuje. Skąd brać i jakie materiały wykorzystywać do nauki? Co byś tutaj powiedziała?

  • Do nauki języka włoskiego czy do nauki języków w ogóle?

Jesteśmy przy języku włoskim, więc tak. Aczkolwiek myślę, że część rodzajów materiałów może być wykorzystywana. Nie mówię, że z tej strony konkretnej, tylko na przykład taki rodzaj materiału – książka, podcast (mówiłaś o tym) czy wideo kanał.  

  • Ja jestem zwolenniczką metody takiej rzymskiej szkoły Dilit, która robi ciekawą rzecz, ponieważ w czasie lekcji korzysta się w 100% z materiałów autentycznych. Co to jest materiał autentyczny? To jest prawdziwy artykuł z gazety, prawdziwe nagranie z radia, prawdziwe nagranie filmiku jakiegoś na YouTube, prawdziwy fragment prawdziwego dziennika i uwaga, robią ciekawą rzecz. Robią to już od poziomu początkującego, czyli to, z czego my się uczymy. Znakomita większość nas wszystkich myślę, jak zaczyna się uczyć języka, to w podręczniku z czym się spotyka – ze specjalnie spreparowanymi treściami, ze specjalnie spreparowanym tekstem, ze specjalnie spreparowanym nagraniem. Więc jeżeli mielibyśmy szukać sami jakichś pomocy, skąd je brać, to powiedziałabym zgodnie z moją metodyką nauczania – z życia, włączyć radio, poszukać artykułu w gazecie, nawet jeżeli dopiero zaczynamy, czy posłuchać jakiegoś vlogera, jakiegoś podcastu w języku obcym. Ale oczywiście też skąd brać później podręcznik do gramatyki, bo chcielibyśmy zrozumieć coś, strukturę języka, zasady rządzące tym językiem. Jest taka masa w Internecie blogów, vlogów do nauki, że tak naprawdę zaczyna być zasadne pytanie, czy w ogóle jest sens kupować jeszcze podręczniki do nauki. Z języka włoskiego mam wrażenie, to co mówię choćby w swoich wideo na YouTube, książkę – jasne, kupcie, podręcznik jakiś do gramatyki, ale tylko po to, że jak wydacie na coś pieniądze, to będziecie mieć większą motywację. Natomiast wybrać sobie jedną czy dwie osoby, jeden czy dwa blogi do nauki języka, jedno wydawnictwo, ponieważ też wydawnictwa udostępniają bardzo dużo materiałów za darmo teraz online. Więc poszukać wydawnictw, w których na przykład mamy jeden podręcznik do nauki, poszukać strony tego wydawnictwa i zobaczyć, co to wydawnictwo proponuje zarówno dla uczniów, jak i dla nauczycieli. Z każdego chyba języka indoeuropejskiego jest jakiś vloger na YouTube, który prowadzi lekcje. Warto przejrzeć 2-3 osoby, zobaczyć, zapoznać się z tym, co robią i znaleźć sobie kogoś, kto nam odpowiada. Ja też troszeczkę się z tym stykam teraz w czasie pandemii. Kiedy ja 3 lata temu zaczynałam przygodę z ItalYOLO, czyli z moim kanałem na YouTube, to byłam jedyną Polką uczącą po polsku włoskiego w Internecie. W tym momencie tych osób jest już mnóstwo. Co do jakości, indywidualnych predyspozycji tych osób, to są lepsi i gorsi. Więc już widzę, że w tym momencie, kiedy ktoś na przykład chciałby znaleźć jakiś vlog do nauki włoskiego na YouTube, to wybór jest duży. Więc trzeba też odsiać, to co mi się podoba, to co mi się nie podoba, zobaczyć, co jest. Czyli gdzie szukać tych materiałów – zależy. Jeżeli chcemy zainwestować pieniądze, to w księgarniach językowych można sobie kupić 1-2 książki. Ja zawsze mówię, nie wydawać mnóstwo pieniędzy na podręczniki, zobaczyć rzeczywiście na początku, czy będziemy z tych książek korzystać, czy one będą leżeć w szafie. Natomiast Internet daje niesamowicie duże możliwości, ale zawsze będę podkreślać – materiały autentyczne, radio, podcasty, vlogi i niech to będzie nasza baza, niech to będzie ten nasz input, który my będziemy sobie gromadzić.

No właśnie, czyli takie bardzo naturalne, autentyczne czerpanie ze źródła, nie z preparowanych treści, ale oryginalnych w języku, jakiego się uczymy, czy to włoski, o którym mówiłaś, czy angielski, niemiecki, japoński trochę trudniejszy pewnie. 

  • Pewnie tak. Dodam jeszcze, dlaczego to jest tak ważne. Dlatego, że jak my posłuchamy sobie i będziemy się atakować tylko tym materiałem audio, który jest na przykład w podręczniku, czyli tymi słuchankami spreparowanymi, to też może być ciekawe dla osób, które nas słuchają. Ja sama nagrywałam też takie audio do jednego z podręczników Noweli, czyli do podręcznika, który po prostu trafi kiedyś do szkół. Wygląda to tak, że lektorzy, którzy nagrywają, czyli ten tekst, którego my słuchamy później jako słuchanki z podręcznika, to najczęściej te osoby, które ze sobą tam rozmawiają, one nawet się nie widziały w studiu. Przychodzi jedna osoba, nagrywa swoje kwestie, za 2 dni przychodzi inny gościu, nagrywa swoje kwestie, a za 3 dni jeszcze inna pani. Później ten realizator to składa ze sobą. I co to ma wspólnego z prawdziwą rozmową? Już nie mówię o tym, że oczywiście te osoby czytają to, co ktoś inny jeszcze, siedzący 300 kilometrów dalej im napisał i nie mogą nic zmienić w wypowiedzi, nawet jednego słowa. Więc nie ma to nic wspólnego z prawdziwą rozmową, dlatego tak ważne jest, żebyśmy słuchali autentycznych materiałów, ponieważ to jest autentyczny język, który my później, na przykład wyjeżdżając do danego kraju, będziemy słyszeć na ulicach. Ważne jest, żebyśmy się od początku tym prawdziwym językiem otaczali.

Ale czy to też jest tak z racji na to, że jakby mamy różny poziom, jeżeli mówimy o poziomie zaawansowania mówienia czy znajomości danego języka, że na początku te treści powinny być, czy dobrze, żeby były, trochę prostsze? Niech to będą jakieś bajki albo jakieś opowiadania dla dzieci albo coś takiego, gdzie ten język pewnie i dla dzieci po prostu jest trochę bardziej wyraźny, trochę wolniej te osoby mówią. A później przechodzić poziomy wyżej, także pewnie gdzieś w pewnym momencie jesteśmy na etapie oglądania faktycznie wiadomości Rai Uno czy jakichkolwiek, jeżeli ta stacja jeszcze w ogóle istnieje, gdzie tam ten włoski faktycznie leci z taką prędkością, że tylko ktoś, kto ma wysoki poziom, jest w stanie to dobrze zrozumieć.

  • Oczywiście to nie jest popularny pogląd, który ja teraz powiem, że od początku powinniśmy słuchać tych szybkich rzeczy. Oczywiście ja na początku też. To nie jest tak, że jako nauczyciel nie korzystam w ogóle z tych spreparowanych tekstów, bo to też nie chodzi o to, żeby ucznia wystraszyć i żeby on nic nie zrozumiał. Oczywiście, że posiłkujmy się też i tymi prostymi rzeczami tak, żebyśmy cokolwiek byli w stanie na początku zrozumieć. Bo to też ma sens, oczywiście. Natomiast tak jak powiedziałeś, na przykład bajki. Ja bardzo polecam Pepę we wszystkich językach, Pepe Pig. Oczywiście nie w za dużej ilości, bo to można zidiocieć, jak się to ogląda. Ale tam na przykład język, przynajmniej wersja włoska, jest przepiękna, w sensie językowo naprawdę jest piękna. To nie są jakieś tam sepleniące Teletubisie, tylko to jest po prostu piękny język włoski. Ale faktycznie powtarzane wielokrotnie te same słowa. Jest to materiał na pewno łatwiejszy do zrozumienia niż, tak jak powiedziałeś, wydanie wiadomości wieczorne z Rai. Jasne, że tak. Natomiast my się nie brońmy na poziomie A1 włączenia sobie tych wiadomości. O tym mówię. My nie myślmy w ten sposób: OK, nie mam jeszcze C1, to na pewno nie obejrzę wiadomości. To nie chodzi o to, żebyśmy wszystko zrozumieli. Chodzi o to, żebyśmy słuchali, ponieważ nasz mózg słuchając treści w języku obcym, uczy się tą treść obsługiwać. Nawet jeżeli jeszcze my nie znamy poszczególnych słów, to nasz mózg i ośrodek mowy jest tak skonstruowany, że sobie te słowa stara się ciąć na jakieś treści, które są krótsze i które formułują słowa. Ja nie jestem neurologiem, psychologiem, także tutaj nie będę mówić o czymś, na czym się nie znam w 100%. Natomiast tak to trochę działa. My się uczymy, słuchając, ciąć zdania czy całe teksty, kilka zdań na frazy, a później te frazy na słowa. Nasz mózg przygotowuje się do rozumienia tej treści. Więc od początku radio, telewizja – jak najbardziej. Tak samo z książkami, bo my mówimy teraz o słuchaniu, ale tak samo czytanie książek. Nie myślmy, że nadejdzie jakiś taki magiczny moment, że jestem na B2 i zaczynam czytać książki w języku obcym. Jeżeli ja nie zacznę czytać wcześniej, próbować chociaż, to nigdy ten moment nie nadejdzie.

Super! Bardzo Ci dziękuję. A teraz myślę taka ciekawa też rzecz. Bo tak jak w języku polskim mamy Ślązaka, którego pewnie zrozumiemy, ale niektóre słowa zupełnie nie, Kaszuba pewnie już w ogóle.

  • W ogóle, bo to inny język.

Prawda, dokładnie. O tyle w języku polskim komunikujemy się dosyć prosto. W Anglii Szkot, Irlandczyk, też jakby tam są różne dialekty. Tutaj pytanie od Tomka brzmi albo nawet jakby nie tyle samo pytanie. Włoch do mnie mówi, a ja go nie rozumiem, czyli trochę o dialektach słów kilka. Jak to wygląda w języku włoskim?

  • Teraz być może zrobię taką dygresję dla tych osób, które kompletnie z włoskim nie mają nic do czynienia. Język włoski, którego my się uczymy, tak zwany italiano standard. To jest język, który został trochę sztucznie spreparowany z dialektu toskańskiego, florenckiego konkretnie, i zdobył popularność. Zrobił się sławny i stał się językiem ogólnonarodowym. Natomiast Włosi w każdym regionie mówią, nawet powiedziałabym teraz nie dialektem, oczywiście dialekty – tak, natomiast istnieje coś takiego jak italiano regionale, czyli włoski regionalny, który będzie się różnił od tego włoskiego standardowego pewnymi słowami, kadencją, czyli jak ta melodia języka brzmi, ucinaniem niektórych słów, pewnymi strukturami gramatycznymi. W związku z czym, włoski, którym będzie się posługiwał Mediolańczyk, a włoski, którym się będzie posługiwał Neapolitańczyk, to są 2 różne języki. Oczywiście do zrozumienia pod warunkiem, że Włoch mówi do nas w italiano regionale, czyli nie w dialekcie. Rzadko kiedy zdarza się, żeby Włoch mówił do nas w dialekcie. Zapewniam, że jeżeli Włoch zacznie do nas mówić w dialekcie, to my nic nie zrozumiemy, bo i ja nic nie rozumiem, w zależności od dialektu, ale nie rozumiem w dialekcie, takim czystym dialekcie. Kiedy mieszkałam w Ferrarze przez parę miesięcy i doskonale moi znajomi widzieli, że nie mam kłopotów żadnych ze zrozumieniem włoskiego, to jeżeli chcieli coś tam powiedzieć, żebym nie zrozumiała, to przechodzili na dialekt. Natomiast inną rzeczą jest dialekt, którym Włosi na przykład mówią w domu czy z babciami, dziadkami. Inną rzeczą jest italiano standard, czyli ten piękny, czysty włoski, którym na przykład mówią dziennikarze albo wypowiadamy się na uniwersytecie w czasie obrony pracy magisterskiej, a czym innym jest taki zwykły włoski, którym my mówimy na ulicy, czyli takie coś między dialektem a italiano standard. Bardzo często uczniowie mówią: ja nie rozumiem Włocha, bo on mówi w dialekcie. On nie mówi w dialekcie, on po prostu mówi z tą swoją melodią regionalną. To wynika oczywiście z tego, że Włochy zjednoczyły się jako kraj dopiero między 1860 a 1870 rokiem. Czyli Włochy mają 150 lat, a w Polsce mimo wszystko jakby cały czas mieliśmy tą naszą kulturę narodową. Mimo tych 123 lat pod zaborami mieliśmy pewną ciągłość i ten język dlatego tak jest zunifikowany u nas. Natomiast we Włoszech każdy region to było takie mikropaństewko, które rozwijało swój własny język. Co więcej, czasem miejscowości położone obok siebie we Włoszech, gdyby mieszkańcy mówili w dialekcie, nie mogliby się zupełnie dogadać. Na szczęście od lat 60. jest Telewizja i wszyscy Włosi obecnie mówią w języku włoskim, z jakimiś małymi może wyjątkami. Może nie wszyscy piszą po włosku, bo starsze osoby, które szybciej skończyły edukację, nie piszą jeszcze po włosku, ale to już naprawdę takie myślę 80+. Natomiast wszyscy mówią po włosku, a to, że mówią czasem z tą melodią regionalną, to jest inna sprawa i dlatego właśnie wracam do tego, o czym mówiłam wcześniej. Powinniśmy słuchać materiałów autentycznych, ponieważ my w słuchance (w tym audio spreparowanym do podręcznika) będziemy mieć do czynienia tylko i wyłącznie z italiano standard i to takim wyczyszczonym, pięknym, śliczniutkim jak dziennikarz w Telewizji. Natomiast słuchając materiałów autentycznych, będziemy już mieć do czynienia z bardzo różnymi melodiami i będziemy się z nimi osłuchiwać.

Czyli gdybyśmy mieli teraz tak reasumować tą całą naszą rozmowę, to można powiedzieć, że żeby nauczyć się języka i tutaj znowu będę generalizował, czyli jakby powodował, że to będzie uniwersalna wskazówka, to tak naprawdę mówimy o takiej efektywnej nauce, kiedy słuchamy w normalnej, naturalnej prędkości tego oryginalnego Włocha, oryginalnego Brytyjczyka, oryginalnego Australijczyka. Wtedy jakby jest ta prędkość. Siedemdziesiąt procent zajęć to jest to, kiedy my mówimy, ta najbardziej efektywna forma.

  • Nie wiem, czy 70%, ale zdecydowana większość.

Zdecydowana większość. Powiedzmy, że niech będzie ¾. Pewnie może być między 50 a ¾, ale raczej nie mniej i próbujemy czytać znacznie wcześniej, niż myślimy, że potrafimy etcetera. Czyli jakby staramy się, żeby ta poprzeczka związana z nauką języka angielskiego czy każdego języka, włoskiego w tym wypadku, była cały czas dość wysoko i żebyśmy nie obawiali się tego, że ona jest na tyle wysoko, że my w ogóle do niej nie dotkniemy. Mamy próbować i to jest Twoja metoda.

Ta, którą stosujesz.

  • Ja stosuję metodę taką, że uczeń na przykład słuchając, wcale nie musi zrozumieć i odpowiedzieć na wszystkie pytanka i tylko jak odpowie 8/8, że to jest vero o falso, czyli prawda czy fałsz, to wtedy znaczy, że już umie, tylko ma zrozumieć i mi o tym opowiedzieć, co zrozumiał. Obojętne, czy zrozumiał 20% czy 80%. On wykonał swoją pracę. My mamy wykonywać swoją pracę, czyli mamy słuchać, mamy czytać. A to, czy my to zrobimy na 100% czy na 10%, w zależności od naszego poziomu, to jest kwestia drugorzędna. Dodając do tego, co my mamy robić, żeby uczyć się efektywnie. Musimy na pewno poświęcać mało czasu, ale często, a nie dużo czasu, ale rzadko. To też błąd, który my bardzo często robimy. O, dzisiaj się pouczę. To jest też takie nasze szkolne, dzisiaj sobota, mam trochę czasu, to posiedzę 3 godziny nad włoskim. Nie no, świetnie, fajnie, na pewno to nie będzie czas stracony. Ale na pewno o wiele lepiej byłoby, gdybyś przez cały tydzień znalazł 5 minut na to, żeby zrobić coś z włoskim. Naprawdę nie przesadzam. Przyniosłoby to o niebo większy efekt niż lekcja, którą zrobię sobie sam, 3-godzinną, raz w tygodniu czy raz na 2 tygodnie, ponieważ my musimy mieć częsty, intensywny kontakt a nie rzadki, też intensywny.

To jest akurat ta rzecz, którą co najmniej, ale chyba taką najciekawszą właśnie, sobie zanotowałem w głowie, a zaraz przeleję do notesu. Codziennie 5 minut, a nie raz w tygodniu 3 godziny i to robi robotę. To jest coś, co ja sobie na pewno wynotuję z naszej rozmowy.

  • I na pewno szukając jakichś podręczników jeszcze, wracając do tych materiałów, szukajmy czegoś, co nam pozwoli tą zasadę realizować. Czyli na przykład jakichś zbiorów ćwiczeń, które są krótkie, ale intensywne i różnorodne. Bo wtedy nie nudzimy się i na te 5 minut dziennie zajrzymy. Jest mnóstwo aplikacji, które też w ten sposób działają, 5 minut dziennie. Możemy sobie zainstalować na telefon i one będą nam przypominać, żeby te 5-10 minut dziennie, nawet w drodze do pracy, poświęcić na język.

To teraz – Twoje ulubione miasto we Włoszech.

  • Moje ulubione miasto we Włoszech to jest absolutnie od trzech lat Rzym. Jest to miasto, w którym pomieszkuję, do którego też się wybieram na wiosnę, znowu na kilka miesięcy. Rzym to jest taka miłość trudna, ponieważ w Rzymie byłam pierwszy raz 8 czy 9 lat temu i był to pobyt jednodniowy i tak się zniechęciłam, ponieważ jest to większe, głośniejsze miasto, którego jeżeli się nie zna w ogóle, to może ono trochę przytłoczyć. I mnie tak przytłoczyło. Powiedziałam sobie, że pojadę dopiero, jak będę mogła przynajmniej 2 tygodnie tam spędzić. Tak się stało, że po ślubie z moim mężem pojechaliśmy tam aż na 3 miesiące i zakochałam się w Rzymie. Rzym to jest absolutnie miejsce, które można całe życie zwiedzać i poznawać. Będzie miało nam za każdym razem coś do zaoferowania.

Pięknie. Bo niektórzy tak właśnie bardziej książkowo idą gdzieś w jakieś Południe, a to Sycylia, a to jeszcze jakieś inne miejsca, a tu Rzym – całkiem duża metropolia.

  • Rzym to też Południe. Zawsze Ferrara to było moje miejsce na Ziemi, bo to było pierwsze miejsce, gdzie zamieszkałam we Włoszech. Ale absolutnie nie. Teraz to jest Rzym i kto do Rzymu nie może się przekonać, a nie widział jeszcze filmu “Wielkie piękno” Paolo Sorrentino, to jest taki film, który dla mnie jest hymnem na cześć tego miasta. To jest trochę tak, że jedzie się na rowerze przez Rzym i jedzie się tą ulicą i nagle gdzieś tam spoza drzewa wystaje kawałek Koloseum na przykład. To jest taki moment, że znowu ta starożytność uderza, ta majestatyczność tego miasta. Jest to dla mnie miejsce nie do opisania i absolutnie mogłabym w Rzymie zamieszkać. To jest chyba jedyne miasto, do którego mogłabym dzisiaj się przeprowadzić i w nim zamieszkać.

To od razu słychać w Twoim głosie. Dobrze, Paulina. W takim razie zmierzamy ku końcowi. Powiedz, jaką książkę/jakie książki lub jakie inne miejsca w sieci, osoby poleciłabyś do obserwowania, do przeczytania, bo uważasz, że są wartościowe. Nie muszą mieć nic wspólnego z językiem włoskim.

  • Będą miały. Jeżeli chodzi o książki do przeczytania, to taka książka, która mnie zajęła w wakacje do tego stopnia, że miałam przez kilka tygodni migrenę od czytania, bo naprawdę czytałam jak szalona, to książka Eleny Ferrante i cały cykl “Genialna przyjaciółka”. Być może ktoś widział na HBO serial. Ten serial jest na podstawie książki, wspaniałej powieści 4-tomowej. Tą powieść chciałabym na pewno polecić wszystkim. To jest powieść pisana przez kobietę, ale jest to powieść, która opisuje relację, przyjaźń dwóch kobiet, która trwa przez całe życie na tle przemian społecznych, historycznych, gospodarczych we Włoszech. Piękna powieść psychologiczno-społeczno-ekonomiczna. Na pewno to chciałabym polecić. Natomiast z miejsc, które warto obserwować i to też niestety będzie związane… Ja jestem strasznie monotematyczna, ale no cóż, jakoś tak czasu mam mniej.

Taka pasja.

  • Tak jakoś to wychodzi. Na wakacje też jeżdżę tylko do Włoch, no ignorantka ze mnie jest okropna. Ale po co jeździć gdzieś indziej, jak można jeździć do Włoch? Mój mąż, który nie jest italianistą, też to powiedział po kilku latach wyjazdu do Włoch, że w zasadzie to nie trzeba nigdzie indziej jeździć, bo we Włoszech jest wszystko. Więc drugą rzeczą, którą chciałabym polecić, bo pytałeś o miejsca czy osoby, które warto obserwować w sieci, to sobie tak pomyślałam, że w sumie bardzo mogłabym polecić taki blog Primo Cappuccino prowadzony przez Anię Myszkowską i jej listy. Ona wysyła newsletter z taką po prostu regularnością, której jej zazdroszczę, ponieważ kobieta ma niesamowity dar opisywania rzeczywistości z takim filtrem światła słonecznego. Nie wiem, czy ja się ładnie wyraziłam, ale czyta się i po prostu robi się ciepło na sercu. Ona szuka takiej włoskości, takich klimatów włoskich w Polsce, no i oczywiście we Włoszech też, bo jest pilotem po Włoszech. Więc jak ktoś lubi takie klimaty włoskie i niekoniecznie uczy się języka, ale po prostu lubi klimaty Włoch, to na pewno Ania Myszkowska i Primo Cappuccino to jest takie miejsce, które mogłabym polecić z czystym sumieniem wszystkim.

Bardzo dziękuję za Twoje polecenia wszystkie, zarówno te książki, jak i blog będzie podlinkowany w opisie podcastu na stronie “rozwojosobistydlakazdego.pl”. A teraz powiedz jeszcze, gdzie najlepiej Ciebie zaczepić? Gdzie najchętniej reagujesz, jeżeli ktoś chciałby o coś Ciebie zapytać na przykład?

  • Ja jestem z tego pokolenia Facebookowego, nie Instagramowego jeszcze. Więc Facebook mój: Italyolo Nauka Włoskiego, kontakt przez stronę lub kontakt w komentarzu pod kanałem. To są takie 2 miejsca – kanał ItalYOLO na YouTube i Italyolo Nauka Włoskiego na Facebooku. To takie miejsca, gdzie przebywam najczęściej. Na Instagramie, który też istnieje (italyolo.nauka), można obserwować, dzieje się zdecydowanie mniej, ponieważ już chyba jestem z tego pokolenia, które właśnie Facebook i YouTube, a mniej Instagram, a TikTok to już w ogóle. Więc tak – Facebook i YouTube. Można napisać do mnie, będzie mi zawsze bardzo miło, nawet jak nie odpiszę od razu, to staram się każdemu odpisać zawsze coś i nie muszę dodawać, że każdy komentarz jest zawsze bardzo motywujący.

 

Rozwój osobisty dla każdego

 

DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE SWOIM PATRONOM!

Wszyscy patroni mają dostęp do treści podcastu i wpisów z wyprzedzeniem. Pomagają mi wybierać gości i tematy do podcastu.
Ja dwoję się i troję, żeby za to wsparcie otrzymali jak najwięcej korzyści. Zapytaj ich, a może i ty zgodzisz się dołączyć do tej sympatycznej gromadki.

Wielkie DZIĘKUJĘ
Zbyszkowi,
Michalinie,
Wioletcie,
Krzyśkowi,
Wiktorowi,
Marcinowi (poprosił o link do dowolnej akcji, więc wybrałem tę),
Katarzynie,
Marice,
Łukaszkowi,
Tomkowi,
Tomkowi (link do akcji charytatywnej),
Szymonowi,
Dawidowi,
Markowi,
Mirosławowi (link do akcji charytatywnej),
Błażejowi, (link do akcji charytatywnej)
Hubertowi,
Pawłowi,

oraz tym, którzy wolą pozostać anonimowi – Wielkie dzięki!!!

I Ty możesz zostać patronem podcastu. Kliknij poniższy obrazek i zdecyduj.


 

Zapraszam też do zapisania się na podcastowy newsletter!
Wejdź na stronę i przekonaj się, że warto.

Śmiało klikaj obrazek ???

 

 

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

24 komentarze dla “Jak nauczyć się języka”

  1. Pingback: Nowoczesna psychologia zarządzania | Rozwój osobisty dla każdego

  2. Pingback: 10 zasad na zdrowie | Rozwój osobisty dla każdego

  3. Pingback: Motywowanie przez docenianie | Rozwój osobisty dla każdego

  4. Pingback: e-learning po mistrzowsku | Rozwój osobisty dla każdego

  5. Pingback: Do czego zdolna jest młodzież | Rozwój osobisty dla każdego

  6. Pingback: Sposób na spokojną głowę | Rozwój osobisty dla każdego

  7. Pingback: Co to jest Clubhouse | Rozwój osobisty dla każdego

  8. Pingback: Batman marketingu | Rozwój osobisty dla każdego

  9. Pingback: Jak dobierać ciekawych gości | Rozwój osobisty dla każdego

  10. W zeszłym roku wyszłam za mąż za Włocha. Obecnie jesteśmy w trakcie remontowania naszego mieszkania. Ja na walizkach. Trochę w Polsce, trochę u teściów. Znam podstawy włoskiego, ale nie jestem w stanie płynnie się komunikować. Marzę o chwili kiedy będę mogła zrozumieć ich rozmowy przy stole:) i wziąć udział w dyskusji. Na ten moment mam tylko wielki chaos w głowie. Włoski to piękny język. Myślałam jednak, że jest łatwiejszy do nauki ?

    1. Ale masz piękne możliwości do nauki. Mąż, teściowie, rodzina i Włochy!
      Trzymam kciuki i wierze, że swietnie dasz sobie radę.
      Słuchaj włoskich podcastów ?

  11. Aby móc zaśpiewać „Ogórek, ogórek, zielony ma garniturek” dla przyszłego męża mojej kuzynki, który jako Włoch pięknie śpiewa to po polsku:) Byłby to mój prezent dla nich na ślubie 😉

  12. Jezyk Włoski jest jezykiem miłości, kultury, szyku i klasy uwielbiam słuchać tego języka jest tak melodyjny uspokajający że jak bym się go nauczyła to bym swoim dzieciom opowiadała bajki w języku Włoskim ? cele na nowy rok nauczyć się języka Włoskiego ❤️

  13. Dlaczego chcę się nauczyć włoskiego? Bo tak! Bo to język miłości, wina, pasji i dobrego jedzenia. Bo poruszyła mnie książka Elisabeth Gilbert „Jedz, módl się, kochaj”, gdzie główna bohaterka, odbywając podróż w głąb siebie, podróżowała między innymi do Włoch, gdzie uczyła się języka u źródła. Bo wierzę, że w poprzednim życiu byłam Włoszką. Dzisiaj mam typowo „włoską rodzinę” – głośną, kochającą się, kłócącą się. Opanowanie języka włoskiego, będzie wisienką na torcie 😉

    1. Bo tak, to bardzo dobry powód, a „Jedz, módl się, kochaj” znam z ekranizacji z obsadą Julii Roberts.
      Trzymam kciuki za wisienkę 🙂

  14. Małgosia Machniewicz

    Język włoski pięknie brzmi, może faktycznie skuszę się na naukę. ?